Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Dalej...
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Pon 23:36, 25 Lis 2013    Temat postu: Dalej...

Jak zaczynałam pisać czasohonorowe opowiadania, wychodziłam z założenia, że nasi bohaterowie wystarczająco cierpią z rąk scenarzystów, to po co im jeszcze dokładać. Potem zaczęłam ich ranić, a w końcu, zdarzało się nawet zabijać. A teraz, powrót do korzeni. To nie tak, że w to wierzę, bo jednocześnie wypisuje takie niestworzone rzeczy i nie mogę powstrzymać łez, wiedząc, że tak się nie dało. Ale mimo to, pozwoliłam sobie stworzyć bardziej optymistyczną wersję. Jeśli nie cierpicie podobnych bajek, to i tak nie jest jakieś wybitne, nic się nie stanie, jak nie przeczytacie. A i planuję kontynuację, bo teoretycznie powinno być dłuższe, ale późno już jest Wink Jeśli was bardzo zirytowałam tym opowiadaniem, zepsułam nastrój, cokolwiek, to PRZEPRASZAM Smile

Znowu jak za czasów powstania. Uciekali przed kulami z rannym Michałem, nie mając pojęcia co dzieje się z resztą, Władek rzucał granaty, nie mieli amunicji, a Ruda opadała z sił.
- Zostawcie mnie. - mówił Michał.
- Co ty gadasz, Guzik?
- Ze mną daleko nie uciekniecie...przynajmniej pójdę do Celiny.
- Przestań. Matka by mnie udusiła.
- Muszę pozdrowić od niej tatę.
- Nic ci nie jest. Dobry humor cię nie opuszcza.
- Zostawcie mnie.
- Trzymajcie mnie, bo mu coś zaraz zrobię! Michał to tylko jedna kulka!
- Ojcu mówiłem to samo...
- W niegroźne miejsce!
- Zostawcie mnie! Uciekajcie!

Niewyraźny obraz powoli docierał do jej świadomości. Co się tam stało?
Strzelanina w tej spelunie. Wiedziała, że powinni się spotkać po prostu w mieszkaniu Wandy i Bronka! Tak ciężko złapać oddech! Nagle dopadła ją okropna myśl. Czy z Michałem wszystko w porządku?
- Siostro...siostro... - szeptała. Zakonnica podbiegła do jej łóżka.
- Obudziła się pani! Nikt nie dawał pani szans!
- Siostra Józefa! - Celina puściła jej uwagę mimo uszu.
- Przepraszam...nie pamiętam pani.
- Proszę się schylić. - powiedziała. - Celina. Narzeczona Michała Konarskiego. - wyszeptała najciszej jak się dało.
- Jezus Maria. Co wy tu robicie, dziecko?
- Później...kiedyś siostrze wytłumaczę...a czy doktor Maria tu jest? - Celina zaczęła kaszleć. Siostra Józefa pokręciła głową.
- Oszczędzaj się. Zawołam lekarza. Masz jakąś legendę?
- Amerykanka, albo Szwajcarka...
- Nie wiem co gorsze...może mów, że Szwajcarka. Zawołam lekarza.

Lena nie mogła opanować łez napływających jej do oczu. Natręta myśl, że jest zdrajczynią uparcie krążyła w jej głowie. Palące uczucie wstydu sprawiało, że najchętniej zakopałaby się pod kołdrą i nigdy nie wychodziła. Albo nie. Zastrzeliłaby się. Jedynie Jaś. Tylko to, że ma Jasia sprawiało, że widziała nikły sens w swoim życiu.
- Mama, nie płacz! - przytulił ją swoimi małymi rączkami. Pocałowała go w czoło.
- Zrobię ci kolację Jasieńku. Tylko nie mamy mleka. Muszę iść do sklepu. Zostaniesz na troszkę u cioci Weroniki?
- Tak mamo! - Lena odprowadziła małego do sąsiadki. Narzuciła na siebie płaszcz, wzięła torebkę i wyszła.

Przerażona Wanda spojrzała na matkę. Więc ona też! Wpadły sobie w objęcia.
- Tola...
- Myślałam, że Woźniak kłamał. Co teraz mamo?
- Nie wiem Wandziu...Bronek wie? - Wanda przecząco pokręciła głową. - To koniec... - wyszeptała Helena.

- Poproszę pół litra mleka. - Lena naprawdę starała się być miła i pogodna. Nawet się uśmiechała. Od roku, odkąd tylko zaczęła robić zakupy w tym prowizorycznym sklepiku, sprzedawczyni obrzucała ją spojrzeniem, które jakby pytało, dlaczego w ogóle ośmieliła się robić u niej zakupy. Dziś było jeszcze gorzej. Przerwała jej plotki z wysoką i tęgą kobietą, o rudych, kręconych włosach. Sprzedawczyni ją zignorowałam.
- I wygarnęli je z baru...coś takiego... - mimo zniecierpliwienia, Lena nadstawiła uszy. Zabrzmiało groźnie.
- Mało tego, pani Krysiu...tę spikerkę z radia, podobno zgarnęli zaraz po tym, jak przeczytała wiadomości. - serce Leny zaczęło kołatać. Radio. Bar. To, o czym pomyślała, ułożyło się w logiczną całość. Logicznie przerażającą.
- Spikerkę?
- Co się wtrąca! - burknęła sprzedawczyni. Jej koleżanka okazała się bardziej rozmowna.
- Spikerkę, spikerkę! Ryszkowską, co kiedyś podobno w teatrze grała. - Lenie zakręciło się w głowie. Całkowicie zapominając o zakupach, wybiegła ze sklepu. To, że nie chcieli jej znać, to jedno. Stracili Celinę...Janka. Musi wymyślić, jak uratować Wandę.

Do Warszawy dotarli nad ranem, gdy Michał co chwila tracił świadomość.
- Trzymaj się Guzik. Jesteśmy już w mieście.
- Nie byłbym pewien, czy to dobrze. Nie jesteśmy tu bezpieczni.
- Trzeba mu jakoś pomóc... - Władek znowu czuł się bezradny. Przez całą wojnę nie czuł tego cholernego uczucia aż tak.
- Macie jakieś zaufane miejsca w okolicy?
- To już nie te czasy. - Władek uśmiechnął się gorzko. Właśnie po raz kolejny zatęsknił za niemiecką okupacją, kiedy wszystko było takie oczywiste.
- Lena! Przecież Lena mieszka dwie kamienice dalej! - do tej pory milcząca Ruda doznała czegoś w rodzaju olśnienia.
- Z tłumem lokatorów. Jesteśmy brudni, Michał krwawi, a twoje zdjęcia są we wszystkich gazetach.
- Damy sobie radę. Bywało gorzej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Wto 7:56, 26 Lis 2013    Temat postu: Dalej

Paulina ,gdzie ciąg dalszy ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:14, 26 Lis 2013    Temat postu:

Tak chciałaby, żeby tak było... Śliczne opowiadanko, kochana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linnhe
Pułkownik



Dołączył: 04 Lis 2013
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:09, 26 Lis 2013    Temat postu:

Piękne. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilka1234
Marszałek



Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:19, 26 Lis 2013    Temat postu:

Oooo Smile Czekam na ciąg dalszy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Śro 18:02, 27 Lis 2013    Temat postu:

Milicjant siedział na krześle obok jej łóżka.
- Jak się pani nazywa? - pytał.
- Nie rozumiem. - mówiła po niemiecku. - Jestem Szwajcarką... - po raz kolejny błogosławiła swoje przedwojenne zamiłowanie do języka niemieckiego. - Ukradli mi dokumenty, postrzelili... - wciąż ciężko jej było oddychać, ale nie miała żadnego problemu z udawaniem. Może nawet mogłaby się równać Wandzie? Milicjant pokręcił głową. Wyszedł na korytarz.
- Słuchaj, to mi się wydaje podejrzane. Trzeba z tym iść do UB.
- Zwariowałeś? UB ma teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Podobno na obławę pojechali z samym Lebiediewem. - zagwizdał z zachwytu.
- To co robimy?
- Nie ważne. Zostawmy ją po prostu w rękach lekarzy. My już swoje zrobiliśmy. Napiłbym się kawy.
- Jak uważasz...

To była już fobia. Pukanie do drzwi napawało ją niewysłowionym lękiem. Modliła się, żeby to nie ona musiała otwierać, ale prawdopodobnie wszyscy spali. Na korytarzu było ciemno i cicho. Gdyby ktoś przyszedł ją teraz zabić - ot, choćby Michał, to zanim ktokolwiek by się obudził i zareagował dawno już by nie żyła.
- Co się ze mną stało Jasieńku... - szepnęła do śpiącego synka. - Boję się wujka Michała. - zebrała się w sobie i poszła otworzyć drzwi?
- Bronek? Jezu, to takie straszne, musimy coś zrobić... - powiedziała nie zastanawiając się nawet skąd przyjaciel ma jej adres.
- To już wiesz? - zapytał zdziwiony.
- Jakieś kobiety w sklepie mówiły.
- Cholera jasna...
- Pomożemy jej. - położyła mu rękę na ramieniu.
- Jej?
- No Wandzie...
- Wandzie? - spytał z niedowierzaniem. - Z resztą, zaraz mi powiesz. Michał jest ranny. - rozejrzał się po korytarzu. - Możemy wejść, nikt nas nie zauważy?
- Michał? - tym razem to ona nie mogła uwierzyć. - A on wam nic...nic wam nie mówił?
- Lena, później. Możemy go tu przynieść? Trzeba mu pomóc, nie mamy czasu. Słyszałaś, że Cela nie żyje? - kiwnęła głową, a po jej policzku popłynęła jedna wielka łza.

Strażniczka, zupełnie podobna do Graby prowadziła ją do jakiegoś gabinetu...zastanawiała się co ją czeka. Niech bije, podpala, wyrywa paznokcie, byleby nie gwałcił. Nie przeżyłaby tego znowu.
- Usiądźcie. - Wanda posłusznie zajęła wskazane miejsce.
- No, opowiedzcie o tej współpracy z Niemcami.
- Nigdy nie współpracowałam z Niemcami. Podczas wojny nie grałam nawet w teatrze. - powiedziała spokojnie.
- O, bohaterka. - odparł kpiąco Krupski.
- Nie uważam się za bohaterkę, ale tym bardziej za kolaborantkę. W 1941 roku byłam na Pawiaku...
- No...to była okazja, żeby pójść na współpracę, nie?
- Nie.
- To co pani robi wśród nas? Nie słyszałem, żeby gestapo bez powodu wypuszczało swoich więźniów. Nawet tych niewinnych, prawda?
- UB też tego nie robi? - zapytała, ale natychmiast ugryzła się w język.
- Udam, że tego nie słyszałem. Jak wydostaliście się z Pawiaka!!!????!!! - krzyknął uderzając ręką o biurko.
- Uciekłam.
- A to ciekawe. Aktorka, słaba kobieta, podobno maltretowana ucieka z pilnie strzeżonego więzienia jak gdyby nigdy nic.
- Pomogli mi z zewnątrz.
- Bandyci z AK?
- To ciekawe...Niemcy mówili o nich tak samo. - czemu nie umiała milczeć? Może robiła to już za długo?


- Lena, podaj mokry ręcznik... - Władek zupełnie bezradny mówił jej co ma robić, a ona wykonywała jego polecenia tracąc już resztki nadziei. Mama, tata, Romek, Janek, Celina, a teraz Michał. Zginie nienawidząc jej. Nie mogła przestać płakać.
- To bez sensu. - powiedziała Ruda. - Potrzebujemy waszej mamy.
- Ona mieszka na drugim końcu miasta. - powiedział spokojnie Władek.
- Pójdę po nią. - Lena bez zastanowienia narzuciła płaszcz. - Ruda, gdyby Jaś się obudził, zagrzej mu mleko i powiedz, że poszłam do pracy i zaraz wrócę. - niemal wybiegła.
Ruda otworzyła szafę i zarzuciła na siebie niebieski sweter Leny.
- Będzie dobrze Guzik. Nic ci się nie stanie. Masz niegroźną ranę. - Władek pocieszał bardziej siebie, niż nieprzytomnego brata.
- Ruda, chcesz herbatę? - zapytał Bronek.
- Nie możemy tak objadać Leny. - zaprotestowała.
- Przestań...zrozumie, dziewczyno, ty jesteś w ciężkim stanie. - poszedł do kuchni. Wrócił z białym, porcelanowym kubkiem. - Nie mogłem znaleźć cukru.
- Nic nie szkodzi. Sto lat nie piłam z cukrem. - Ruda łapczywie chwyciła herbatę. Bronek usiadł obok niej.
- Lena mówiła, że z Wandą coś nie tak.
- Co znaczy,"nie tak"?
- Nie wiem. Nie zdążyłem zapytać.
- Nie martw się. Może Lenie się coś pomyliło. Przecież Wanda żyje, pracuje w radiu, ujawniła się i skoro do tej pory jej nie aresztowali, to co mogło się stać?
- Nie wiem. Wiesz, śnił mi się przedwczoraj Ryszkowski. A po tym śnie zawsze dzieje się coś złego.
- Bronek...
- Właściwie Celina...
- Co Celina?
- Jezu, rzeczywiście przecież ty nic nie wiesz.
- Czego nie wiem?
- Celina nie żyje.
- Słucham?


- Nie wiem, czy żyją. - na szczęście, Celina była w izolatce, mogła spokojnie porozmawiać z siostrą Józefą. W tym barze, czekaliśmy na wiadomości od Wandy. Za nią przyszedł Karkowski. Rozległy się strzały...więcej nie pamiętam.
- Musimy znaleźć doktor Marię.
- To chyba nie będzie proste.
- Pytałam już w paru szpitalach. Popytam jeszcze.
- Dziękuję siostrze.
- Nie ma za co moje dziecko. No, odpoczywaj. - pogładziła ją po głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linnhe
Pułkownik



Dołączył: 04 Lis 2013
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:26, 27 Lis 2013    Temat postu:

Very Happy Bardzo mi się podoba ta twoja pozytywna wizja.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Śro 18:28, 27 Lis 2013    Temat postu: Dalej

Skoro Celina jest pod opieką siostry Jóżefy ,to wszystko się ułoży.
A czy Wanda nie powiedziała za dużo ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:28, 28 Lis 2013    Temat postu:

Ja chcę ciąg dalszy. Świetne to.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Czw 18:05, 28 Lis 2013    Temat postu:

Biegła ciemną ulicą zupełnie nie przejmując się tym, że wyglądało to co najmniej podejrzanie. O ironio! Czy jest dalej tą samą Leną Sajkowską, która zaledwie siedem lat temu robiła wszystko, byleby nie ćwiczyć w szkole na wf? Tą, która marzyła o księciu z bajki, dostała go, a potem straciła? To nie był czas, żeby myśleć o tym. Teraz trzeba było ratować Michała. Już raz go zawiodła. Zaczęła pukać jak szalona. Nawet bardziej, niż wtedy, gdy w zimie Jasio dostał czterdziestostopniowej gorączki. Zostawiła go wtedy z Weroniką i w szlafroku wybiegła po doktor Marię. Teraz otworzyła jej zdecydowanie mniej zaspana niż wtedy. Miała oczy czerwone od płaczu.
- Pani Mario, szybko, musi pani do mnie przyjść!
- Coś z Jasiem?
- Powiem pani po drodze! - Maria wzięła swoją lekarską torbę. W pewnym momencie wyraźnie zwolniła.
- Lena, ja nie nadążam! - krzyknęła. Serce. Oczywiście, nikt oprócz niej nie miał o tym pojęcia. Ale jej serce nie mogło się tak wysilać.
- Nie mamy czasu!
- A co się dzieje. Ma gorączkę?
- Jest ranny...
- Jasiu? - spytała Maria zdziwiona.
- Michał. - odparła Lena ze łzami.

Najpierw pierwszy cios, drugi, trzeci i w końcu Wanda straciła przytomność. Nie była silna, ale to dobrze. Przecież nieprzytomna nic im nie powie! A wiedziała zdecydowanie więcej, niż wtedy, kiedy w czterdziestym pierwszym trafiła na Pawiak. Dwaj strażnicy przywlekli ją do celi. Helena rzuciła się do niej i zaczęła gładzić ją po włosach.
- Będzie dobrze Wandeczko. Wszystko będzie dobrze. - szeptała.
- Nie byłabym tego taka pewna. - powiedział Zosia.
- Masz do mnie żal Zosiu?
- Do pani? Nie. Jedynie do tej przeklętej Toli.
- Wyjdziemy stąd Zosiu.
- Stąd się pani Helenko nie wychodzi. - odparła ze smutną miną. - Coś już o tym słyszałam.


- To moja wina.
- Nie mów tak.
- To przeze mnie.
- Wcale nie.
- Przeze mnie Celina nie żyje, przeze mnie Michał jest ranny.
- Ruda, uspokój się.
- Trzeba było mnie nie ratować. I tak nie ma dla mnie życia! Nawet stąd nie wyjadę! Na pewno mnie szukają. - Bronek mocno przytulił Rudą. Władek czuwał przy łóżku, na którym leżał brat. Nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Mama? - dziecięcy głosik z sypialni. Ruda poszła do Jasia. Wzięła go na ręce.
- Chodź do cioci...
- Gdzie mama?
- Poszła do pracy. - uśmiechnęła się Ruda.
- Czemu masz tu ranę? - zapytał zaspany.
- Nie ważne. Zagrzać ci mleko.
- Tak...ale chcę iść z tobą.
- Zostań tu...
- Nie chcę być sam. Śniło mi się, że...
- Że co Jasieńku?
- Często mam ten sen.
- Jaki. - milczał.
- Że dom na mnie spada. - Bronek, który stał w progu sypialni posłał Rudej znaczące spojrzenie.
- Jemu się śniło powstanie, Ruda.
- Tak samo stracone pokolenie jak nasze.
- Powiedziałem kiedyś Wandzie, że wojna to nie jest czas na dzieci.
- W takim razie, wujek z tobą zostanie, a ja pójdę ci zagrzać mleczko. - nie chciała, żeby widział Michała.
- Zgoda. - uśmiechnął się Jaś.

W tym momencie przybiegły. Pierwsza weszła do mieszkania Maria, za nią Lena.
- Gdzie on jest!? - niemal krzyczała.
- Pani Mario, ciszej, sąsiedzi...
- Ciekawe, jak ty byś krzyczała, gdyby to Jasiu umierał. - Władek poderwał się z krzesła.
- Mamo, on nie umiera. Powiedz, że nie umiera. Mamo, on nie umiera....prawda?
- Nie wiem. Może najpierw byś mnie do niego przepuścił, a potem zadawał pytania? Tyle razy was już prosiłam, błagałam, groziłam, a wy ciągle nic. Co znowu robiliście? - z kuchni wyszła Ruda.
- Ratowali mnie. - po twarzy leciały jej ogromne łzy. - To moja wina. Tylko moja wina. - Lena objęła przyjaciółkę.
- Chodź Ruda...jesteś zmęczona, musisz się położyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Inka dnia Czw 18:09, 28 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linnhe
Pułkownik



Dołączył: 04 Lis 2013
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:10, 28 Lis 2013    Temat postu:

Możesz narzekać ale mi się bardzo podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:21, 28 Lis 2013    Temat postu:

Z jednej strony podoba mi się, z drugiej, tylko się nie obraź, już nie widzę sensu takich opowiadań Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Sob 9:42, 30 Lis 2013    Temat postu:

- No, Jabłoński. Zostawiam was samych. - Lebiediew nalał sobie wódki. - Jak rozbiliście bandę tego waszego Kmicica, to już ze wszystkim sobie dacie radę.
- Bardzo dziękuję towarzyszu pułkowniku! A co...z towarzyszką Lewińską?
- A...nią się nie przejmujcie. Do pieprzenia zawsze coś się znajdzie. Hahahahaha! - ryknął Lebiediew, najwyraźniej głęboko usatysfakcjonowany ze swojego żartu.
- Tak jest!

Wanda ledwie odzyskała przytomność, gdy drzwi celi znowu się otworzyły.
- Ryszkowska! - warknęła strażniczka. Wanda posłusznie wstała i dumnie wyszła. Została zaprowadzona do Krupskiego.
- Wiecie...ja tam teatru nie lubię. Ale radia słucham. I szkoda by było, żeby taki głos został skazany na śmierć, nie? - Wanda milczała. - No. I ja mam dla was propozycję. - kontynuował. - Przyjdziecie do mnie wieczorem. A ja wypuszczę was i waszą matkę. Uśmiechnęła się kpiąco.
- Ktoś mi już kiedyś to proponował.
- Naprawdę? Kto?
- Schneider z Pawiaka.
- Przemyślcie to Ryszkowska.

- I co? - Władek pytał Marię o brata.
- Potrzebuję antybiotyków. Inaczej trzeba będzie mu amputować rękę...
- Co amputować? Jakie amputować? To po to mu ją ratowaliśmy w powstaniu, żeby teraz amputować?
- W powstaniu był ranny w prawą rękę. - zauważyła Maria rzeczowo.
- Jak on pójdzie ze mną do lasu bez ręki?
- Do jakiego lasu Władziu? Wy już nigdy do żadnego lasu nie pójdziecie! Po moim trupie!
- Taa...a oni nam tak po prostu odpuszczą.
- Może pani jakoś zdobyć te antybiotyki? - zapytała cicho Ruda.
- Mam je u siebie w szpitalu. Za pół godziny zaczynam dyżur. Bądźcie przy nim cały czas, co godzinę zmieniajcie opatrunek. - Ruda kiwnęła gorliwie głową.

Bronek i Jaś budowali wieżę z drewnianych klocków.
- Musimy porozmawiać. - szepnęła Lena.
- Za chwilę. - uśmiechnął się Bronek.
- Ale to jest bardzo ważne...zaraz wychodzę do pracy.
- Zaczekaj chwilę Jasiu. - stanęli w progu sypialni.
- Słyszałam, jak mówili w sklepie, że aresztowano Ryszkowską z radia i jej matkę, która prowadziła bar.
- Co? Ale co oni mogą mieć na Wandę? Przecież ona się ujawniła!
- Ja też...
- I przecież cię nie aresztują...
- Nawet nie wiesz, Bronek. Wy w ogóle nic nie wiecie...
- O co ci chodzi?
- O nic. Po prostu zrobiłam coś bardzo złego...Michał wam nic nie mówił? - Bronek pokręcił głową. Lenie przez chwilę zrobiło się ciepło na duszy. Nie powiedział im. Więc może jej nie potępia? - Powiem wam kiedyś, teraz nie jest na to pora. Trzeba pomóc Wandzie.
- Ale jak, Lena? Jak? Nawet nie wiesz na pewno, czy jest aresztowana. Pójdę dziś do naszego mieszkania, zobaczę.

Siostra Józefa z samego rana weszła do sali, w której leżała Celina.
- Masz jakieś adresy? Kontakty? Kogoś powiadomić? - spytała. Dłużewska powiedziała pierwsze, co przyszło jej na myśl i było pewne.
- Lena Markiewicz. Biuro Odbudowy Stolicy. - wyszeptała. Zakonnica podała jej kawałek kartki i ołówek.
- Dasz radę napisać jej wiadomość? - Celina pochwyciła go niepewnie w palce. Napisała. Czuła, że to nie potrwa długo. Opadała z sił.

Maria szukała antybiotyku w szafce z lekami. Nigdzie nie było tej cholernej buteleczki! Akurat dziś!
- A co pani robi? - siostra Wiesia kompletnie ją zaskoczyła. Maria zachowała zimną krew.
- Porządkuję szafkę z lekami. - odparła spokojnie.
- Przecież to obowiązek pielęgniarek! - krzyknęła zbulwersowana.
- Jak widać się z tego nie wywiązują. - odparła chłodno. - Coś jeszcze? Zaraz mam pacjenta. - Wiesia przewróciła oczami i wyszła. - Następnym razem proszę pukać przed wejściem! - krzyknęła za czerwoną ze złości pielęgniarką. Wyjęła z biurka klucz i otworzyła szufladę. Jest. Schowała go do torebki.

Lena znowu nie mogła się skupić na rysunku. Bała się o Michała, bała się, że któryś z sąsiadów zobaczy jej gości, czuła wyrzuty sumienia i nie mogła przestać myśleć o Celinie. Jak tu rysować? Znowu złamał jej się ołówek.
- Lena, nie bój się... - profesor Majerski próbował ją pocieszyć. - Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale nas wypuścili. I na pewno więcej nie przyjdą. - szepnął. W tym momencie otworzyły się drzwi od pracowni. Lenie serce zabiło szybciej. Wychyliła się, by zobaczyć kto przyszedł. Ulżyło jej, kiedy zobaczyła młodą zakonnicę.
- Chciałabym rozmawiać z panią Markiewicz. - powiedziała.
- Zaczekaj. - szepnął profesor Majerski. Podszedł do niej.
- A w jakiej sprawie?
- Rodzinnej. - odpowiedziała po chwili wahania. Majerski uniósł brew.
- Lena nie ma przecież nikogo.
- Ja też do tej pory tak myślałam...dopóki jej nie odnalazłam. Jestem...jej kuzynką.
- Zapytam.
- Proszę ją po prostu poprosić.
- Siostra wie, że ona pracuje?
- To zajmie tylko chwilę
- Zapytam, czy znajdzie czas. - kilka minut później Lena wyszła z pracowni.
- Pani Lena? - spytała zakonnica.
- Zgadza się.
- Proszę. - przekazała jej małą, pomiętą karteczkę. - Proszę zostać jeszcze chwile. To od Celiny Dłużewskiej.

Otworzył drzwi ich podwarszawskiego mieszkania.
- Wanda! - krzyknął. Cisza. - Wanda!? - brak odpowiedzi. Zabrali ją. To koniec. Usiadł pod ścianą. Czuł się zupełnie sam, nie licząc towarzyszącego mu od tak dawna poczucia bezsilności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilka1234
Marszałek



Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:08, 30 Lis 2013    Temat postu:

pięknie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:51, 30 Lis 2013    Temat postu:

Mam nadzieję, że na koniec wszyscy wyjadą na Zachód. Innego wyjścia, żeby żyli, nie ma. Napiszesz nam tutaj całą kolejną serię? Very Happy Dobrze się to czyta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin