Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Pamięć o Was nie da się pogrzebać.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:48, 29 Sie 2013    Temat postu: Pamięć o Was nie da się pogrzebać.

Miałam dzis stworzyć coś optymistycznego, jednak opowiadanie Pauliny tak na mnie podziałało, że nic innego nie mogłam napisać. Pod koniec może podkoloryzowałam, ale potrzebowałam cienia optymizmu. Aha, uprzedzam, że to nie jest w ogóle związane z moim cyklem opowiadań, bo tam Władek jest cały i zdrowy.

Ruda jak codziennie szła na spacer. Potrzebowała powietrza, przestrzeni, odpoczynku od wszystkich problemów, jakie ją ostatnio spotykały – oblane egzaminy, brak pracy i aresztowanie Władka. Samotne, bezczynne przesiadywanie w domu ją przygnębiało, dlatego jak najczęściej chciała wychodzić, być z innymi. Przechodziła obok kiosku, kiedy jej oczom ukazała się wczorajsza gazeta z ogromnym napisem „ŚMIERĆ BANDYTOM Z AK!” i zdjęciem Władka pod spodem. Zrobiło jej się gorąco i zimno jednocześnie. Chwyciła się jakiegoś słupa, ponieważ nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Musiała się uspokoić. Wzięła dwa głębokie wdechy i ruszyła przed siebie. Zapukała w szybę kiosku. Zza okienka wychyliła się starsza, niezbyt sympatycznie wyglądająca kobieta.
- Czego pani sobie życzy? – powiedziała niemiłym tonem.
- Proszę gazetę… ze wczoraj.
- A mało to ja mam gazet ze wczoraj! Konkretnie, panienko, konkretnie.
W głowie Rudej na nowo pojawił się mętlik. Boże! Jaka to była gazeta? Nie zwróciła uwagi na tytuł, może powinna. Widziała tylko smutne oczy Władka, którymi tak często na nią patrzył. Wtedy pojawiały się w nich takie radosne iskry, jak nigdy.
- O bandytach z AK – powiedziała pewnym, lekko ironicznym tonem.
- A to nie, panienko. To dla mnie, na pamiątkę. Widzi pani, miałam syna jednego, Staszka. Poszedł do UB, bo wie pani, tam dobrze płacą i to dobra praca jest. I poszedł na akcję, i ci bandyci z lasu go zabili. Mojego Stasia jedynego. A teraz, teraz zginął ten, który nimi dowodził – dodała z satysfakcja kobieta – Ja sama zeznania składałam, żeby ich pozabijali, tak jak oni zabijają naszych dzielnych chłopców.
- Kto? Kto zginął? – zapytała słabo Ruda.
- O ten, co na okładce… Konarski, nazywał się Konarski. Władysław chyba. Jeszcze brata ma, Michała, też bandyta. Ale i jego złapią, zobaczy pani.
Władek… Władek… umarł! Żołądek Rudej skurczył się boleśnie, w gardle wyrosła gula, nogi stały się jakby z waty. Boże, Władek! Nawet się z nim nie pożegnała.
- Proszę pani, ja muszę mieć tę gazetę. Bardzo proszę – Może było to irracjonalne, ale chciała wiedzieć, jak, kiedy zginął jej mąż – Bo widzi pani…
- Bandyci dużo ludzi zabili. Kogo pani – brata, męża? Bo syna to chyba nie.
Wiktorii było już wszystko jedno, czy będzie żyła, czy nie. Teraz, kiedy Władka zabili ona mogła, ona powinna być z nim.
- Nie… Może mnie pani wydać na UB, ale to był mój mąż.
- Co? Pani męża zabili?
- Tak.
- Ci bandyci z lasu, nie ma na nich kary – utyskiwała starsza pani.
- Nie… Mojego męża zabili ci bandyci z UB – Ostatnie słowa powiedziała głośno i pewnie.
To byli bandyci, zabili jej mężczyznę. Jej sens życia, jedynego człowieka, przy którym mogła być sobą.
- Niechże pani mówi ciszej! – uniosła się kioskarka.
- Mi już nie zależy. Mogę tę gazetę? Zapłacę, dużo zapłacę – targowała się.
- Pani jest tą Konarską, tak? – domyśliła się kobieta.
- Tak.
Kobieta wcisnęła jej do ręki gazetę.
- To idź z Bogiem, dziecko.
Ruda sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła portfel.
- Nie trzeba, nie trzeba. Ja przepraszam, za to, co powiedziałam, ale pani wie to był mój synek jedyny… - zmieszała się staruszka.
- Rozumiem.
- No, idź, dziecko, idź.
***
Nie umiała sobie poradzić z życiem. Gdzie miała iść? Komu mogła się wyryczeć? Nawet nie będzie mogła iść, zapalić mu znicza na grobie. Nie miała odwagi, by otworzyć gazetę. Przez ostatnie pół roku żyła nadzieją, że Władka wypuszczą, odbiją, cokolwiek. Że wróci, że będą razem. „Dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Czemu ta śmierć spadła na nich tak szybko? Nawet się z nim nie pożegnała… Nie pamiętała już, jak wygląda, nie pamiętała wszystkich szczegółów jego twarzy… A on, czy myślał o niej w ostatnich chwilach? Raczej nie, chyba o mamie, Polsce, Michale…
- Ruda! Wiktoria – usłyszała głos Celiny.
Głos był coraz bliżej i bliżej. Chciała coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły jej w gardle. Poczuła, że szwagierka obejmuje ją i trzyma przy sobie.
- Co się stało?
„Władek nie żyje” chciała wykrzyczeć, albo chociaż powiedzieć, cichutko, szeptem. Nie udało się, gruszka w gardle nie pozwalała jej na ani jedną wypowiedzianą głoskę, co dopiero mówić o tak długim zdaniu. Postanowiła pokazać Celinie gazetę, ale nie dała rady. Mogła tylko płakać.
- Chodź do nas – powiedziała Celina i trzymała ją mocno za rękę – Zrobię ci herbatę, mam dobrą, prawdziwą, wiesz?
Ruda tylko potakuje.
- Uspokoisz się i wszystko nam opowiesz.
***
Dwa dni wcześniej
Władek stracił już rachubę czasu. Ile czasu siedział w tej celi, czekając na śmierć? Wyrok zapadł 11 lutego 1946 roku, a od tego czasu Konarski przestał liczyć dni. Miał podpisać prośbę o łaskę, ale odmówił. I tak dostałby odmowę, a nie chciał się upokarzać.
- Konarski – Do celi wszedł strażnik – Wychodzić bez rzeczy.
A więc to już. Teraz. Za kilkanaście minut będzie po nim. Kula w łeb i koniec pięknej przygody, zwanej życiem. Wyszedł na korytarz. Ubek zaprowadził go do ciemnego pomieszczenia, gdzie czekał na niego ksiądz. Pozwolili mu przed śmiercią pogodzić się z Panem. Władek podszedł do księdza.
- Proszę księdza, zanim się wyspowiadam, chciałbym księdza o coś poprosić. Mam żonę… Czy mógłby jej ksiądz przekazać, że ją kocham i że przepraszam, że tak to się skończyło. Mieszka przy ulicy Lipińskiego 14, a jeśli by jej tam nie było, to przez Szpital Dzieciątka Jezus. Doktor Maria Konarska.
- Dobrze, synu.
Władek uklęknął przed księdzem robiąc jednocześnie rachunek sumienia.
- In Nomine Patris, et Fili, et Spiritus Sancti.
***
Herbata była rzeczywiście dobra. Mocna, prawdziwa. Skąd ją wzięli? Pewnie Cela dostała od tego Butermana, czy jak mu tam było. Siedziała przed szwagrem i swoją przyjaciółką, którzy wpatrywali się w nią z niepokojem.
- Ruda, powiedz nam, proszę – zaczęła po raz kolejny Celina.
Musiała im w końcu powiedzieć. Tylko jak, skoro do niej samej to nie docierało. Wyjęła gazetę, którą do tej pory ściskała w ręce jak najcenniejszy skarb.
- Wczoraj tj. 17 lutego 1946 został wykonany wyrok śmierci na Władysławie Konarskim, pseudonim „Kmicic”. Konarski współpracował z amerykańskim wywiadem, brał udział w bandyckich napadach na posterunki UB, milicji. Z rąk jego i jego żołnierzy zginęło wielu prawdziwych Polaków – czytała łamiącym się głosem Celina – Konarski odmówił prośby o prawo łaski – dokończyła – Nie ma kary na takich…
- Nie zależało mu na życiu… Na mnie – powiedziała cicho Ruda.
- Zależało, Ruda – pocieszała przyjaciółkę bez przekonania Celina.
- Nie, bo gdyby zależało, to by prosił o tę łaskę. Zrezygnowałby z tego – płakała Wiktoria.
- Powinienem zginąć, tak jak on – stwierdził Michał.
Celina popatrzyła na ukochanego ze strachem. Co on chciał zrobić? Chyba, nie do lasu! Nie może wrócić! Nie pozwala mu, on ma być z nią, tutaj.
- Michał… co ty mówisz? – szepnęła Dłużewska.
- Muszę dokończyć to, co zaczęliśmy razem. Cela, kocham cię, ale muszę.
Chciała mu wykrzyczeć w twarz, że co on sobie wyobraża, że ją zostawia i idzie walczyć, ale wiedziała, że ta jej walka jest z góry skazana na przegraną. Bo Michał chciał udowodnić światu, że jest taki, jak Władek. Odważny bohater. A teraz, kiedy Władka nie było, postanowił dokończyć swoją, ich misję.
- Idę z tobą – powiedziała Ruda – Coś muszę robić.
Celina czuła, że wszyscy się w nią wpatrują. Co miała zrobić? Chciała walczyć, ale się bała. Bała się, marzyła o normalnym domu, o rodzinie, o spokoju. Ale była Polką, była żołnierzem Armii Krajowej. „O wyzwolenie jej z niewoli walczyć, aż do ofiary życia mego”. Słowa przysięgi brzmiały jej w uszach. Musiała.
- Ja też – zdobyła się na odwagę.
***
Przywiązali go do słupa. Patrzył w oczy swoim mordercom. Mieli po dziewiętnaście lat, nie więcej. Obok niego stała nastolatka, blada, przestraszona, zapłakana. On postanowił być spokojny. Tylko tej dziewczyny było mu szkoda, bardzo szkoda.
- Po zdrajcach narodu polskiego, ognia! – usłyszał krzyk.
To nie mógł być koniec. Musiał zrobić coś jeszcze. Przed oczami stanęli mu wszyscy bliscy – mama, Michał, Ruda.
- Nigdy nas nie pokonacie – krzyknął.
Zdążył jeszcze pomyśleć, że nigdy, bo przecież znajdą się ludzie, którzy będą walczyć. Michał może… A potem przez jego ciało przeszła ogromna fala bólu. Zobaczył tatę, który uśmiechał się do niego i wyciągał ku niemu dłoń.
- Nie mogę tato, przecież Polska… – próbował protestować, jednak ojciec chwycił go mocno za rękę.
- Jeszcze Polska będzie wolna, a tacy, jak ty, będą bohaterami. Pamięć o Was nie da się pogrzebać, nigdy – powiedział uspokajającym głosem.
Władek zamknął oczy. Poszedł z ojcem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Czw 11:52, 29 Sie 2013    Temat postu: Pamięć o Was nie da się pogrzebać.

Jak zwykle bedę cukrzyć ,że bardzo ładne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Czw 12:32, 29 Sie 2013    Temat postu:

Ola fantastycznie! Kurczę, nie mogę opanować łez.
Ta sklepikarka zadziwiająca, decyzja całej trójki o powrocie do lasu również, a opis śmierci Władka...ach...

W kwestii rachunków od psychoterapeuty...jesteśmy już kwita, ja też mam depresję!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:35, 29 Sie 2013    Temat postu:

Sklepikarka to była kobieta, która straciła syna, chciała się zemścić, jednak nieszczęście Rudej, która straciła męża, na nią podziałało, bo to w głębi duszy była dobra kobieta, tylko syna jej zabili, dlatego ich nienawidziła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
Harcerz



Dołączył: 26 Lip 2013
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Czw 14:05, 29 Sie 2013    Temat postu:

Chyba najbardziej żal mi było Rudej, piękne było to, że kiedy dowiedziała się o rozstrzelaniu Władka, to właściwie nie obchodziło jej czy przeżyje, czy nie. Bardzo to tragiczne, ale piękne.
Super opisane są też Władka chwile przed śmiercią.
Alia, nie denerwuj się, proszę, ale to jest GENIALNE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:08, 29 Sie 2013    Temat postu:

No, dobrze, chyba sie musze przyzwyczajać powoli do swego geniuszu Very Happy Very Happy Very Happy
Dziękuję bardzo Wam za to, co do rozpaczy Rudej, mam zamiar jeszcze ciut pociągnąć to opo, to wtedy zobaczycie jej rozpacz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
Harcerz



Dołączył: 26 Lip 2013
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Czw 19:54, 29 Sie 2013    Temat postu:

Czekam z niecierpliwością Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:57, 19 Paź 2013    Temat postu:

A jednak kontynuacja:

Nie teraz. Tylko nie teraz. Boże, proszę nie. Takie myśli kołatały się Rudej po głowie od paru dni. Od chwili, kiedy dowiedziała się o śmierci Władka. Nadal nie umiała się pogodzić z tym, co się stało. To nie była prawda, co piszą w tych wszystkich książkach, że kobieta wie, kiedy jej ukochany ginie. Że ma przeczucia. To było kłamstwo! Wszystko było bzdurą, ta ich walka, ta nadzieja, że jeszcze Polska nie zginęła. Zginęła, taka samo jak oni, jak ich młodość, jak ich życie. Popatrzyła jeszcze raz na gazetę, z której dowiedziała się prawdy. Została wdową. Wdową z dzieckiem. Jej podejrzenia okazały się prawdziwe. Była w ciąży. Czwarty miesiąc. Nie chciała mieć dzieci, niczego nie chciała. Może tylko umrzeć, rozpłynąć się, nie czuć tego bólu, zawodu, tęsknoty i pustki. Objęła brzuch tak, jakby chciała zadusić istniejącą w niej istotkę. „Nienawidzę cię” pomyślała „Nienawidzę tego, że muszą żyć dla ciebie. Ale cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko” przyznała przed samą sobą
***
Maria siedziała przy biurku, przeglądając karty pacjentów. Musiała zająć czymś myśli, zagłuszyć te złe przeczucia, które nie dawały jej spokoju od paru dni. Coś musiało się dziać z Władkiem… Albo z Michałem. Uspokoiła się myślą, że to już jest państwo polskie, nawet jeśli komunistyczne, to przecież nie mogą tak po prostu kogoś zabić, bez wyroku, bez rozprawy. A o sądzie dla Kmicica na pewno by wiedziała, na pewno. Musiała chociażby z gazet, których okładki widywała. Władek żył, na pewno. Musiała wysłać mu paczkę, pójść do Rudej, porozmawiać z nią, znaleźć jej jakąś pracę. Na leżącej kartce zaczęła zapisywać rzeczy, które musi dać synowi. Ciepły sweter, w końcu zima nie chciała odejść. Pomarańcze, jeśli rzucą. Dużo jabłek, mają tyle witamin. Szynkę? Nie, mogą zabrać. Biblię, tę, którą niedawno znalazła w domu. Czesława jeszcze, czytał ją 31 sierpnia. Zakładka była nadal założona na Pierwszym Liście św. Pawła do Koryntian. „"Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” te słowa podkreślił cienką, ołówkową linią. Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę – zrzuciła, zirytowana.
Skończyła już dyżur, chciała iść do domu, odpocząć, pomyśleć o tym wszystkim. Do pokoju wszedł niski, chudy ksiądz.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – powiedział, wchodząc – Pani Maria Konarska?
- Tak, to ja – Czy ksiądz pracował dla UB?
- To dobrze. Jestem ksiądz Piotr Zakrzeński.
- Słucham księdza – Co ją obchodziło, jak się nazywa? Niech przejdzie do rzeczy w końcu!
- Jestem kapelanem więziennym.
Marii pewne fakty zaczęły się układać w głowie. Odpędzała jednak te podejrzenia, przecież by wiedziała, na pewno.
- Słucham – powtórzyła, już bez pewności siebie, słabo, jak nie ona.
- Spowiadam więźniów przed egzekucjami.
- I co z tego? – Dobrze wiedziała, co ksiądz chce jej powiedzieć. Ale nie umiała tego zaakceptować. Chciała zbić duchownego z tropu, odpędzić od siebie prawdę, odłożyć ją w czasie.
- Trzy dni temu spowiadałem pana Władysława Konarskiego, „Kmicica”. Powiedział, żeby panią powiadomić.
- Czy pan chce mi powiedzieć, że Władek nie żyje? – Znów atakowała księdza, to była jej reakcja obronna.
- Tak. Przykro mi.
Brzuch zaczął się jej boleśnie skręcać, przed oczami zawirowało. Nie mogła ustać na nogach, dłonie drżały jej, jakby była wygłodzona. Jej syn. Jej mały Władziu, któremu tak często opatrywała otarcia, zadrapania, dziecinne rany. Jej Władziu, przy którym czuwała całe noce, gdy miał gorączkę. A teraz nie potrafiła go uchronić. Umarł.
- Proszę mnie zostawić samą – syknęła.
Duchowny wyszedł, obiecując modlitwę. Maria podbiegła do drzwi, przekręcając klucz. Była sama. Matka bez dziecka. Wyrodna matka, która nie potrafiła uratować syna przed śmiercią. Lekarka, która ratując życie obcym, zapomniała o swoim dziecku. Zgięła się wpół i zaczęła płakać. Trzęsła się, krzyczała, uderzała się w twarz. Jej wzrok padł nagle na zdjęcie, stojące od tylu lat na biurku. Czesław, obejmujący ją w pasie, Michał, robiący wyjątkowo głupią minę. Władek, patrzący tymi swoimi nieśmiałymi oczami. Chwyciła ramkę i rzuciła nią o ścianę. Szkło rozprysło się po podłodze, a ona skuliła się, przestraszona hałasem. Wzięła fotografię do rąk. Spojrzała na Władka, który uśmiechał się do niej.
- Przepraszam synku – szepnęła – Przepraszam, ze nie uratowałam cię przed śmiercią.
***
Pięć tabletek. Powinno wystarczyć. Powinno pomóc. Musiało. Jeszcze raz spojrzała na zdjęcie Władka, które ukradła z domu pani Marii. Patrzył na nią swoimi smutnymi, czarnymi oczami. Tak dawno go nie widziała… Tak bardzo za nim tęskniła. Nalała wody do szklanki. Usiadła przy stole, przy którym zhadła z Władkiem tyle wspólnych śniadań. Na kartce papieru, która leżała przed nią napisała kilka słów: „Bez niego nie żyję. Przepraszam”. Już miała włożyć tabletki do ust, kiedy poczuła lekki kopniak. Jej dziecko. Dziecko Władka. Dla niego musiała przeżyć. Polska potrzebuje nowych ludzi. Kiedy ich wybiją, ktoś będzie musiał walczyć o niepodległość. Podarła kartkę i wyszła z domu. Musiała powiedzieć pani Marii. Potrzebowała pomocy. Ale to dziecko potrzebowało jej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Sob 18:08, 19 Paź 2013    Temat postu: Pamięci o was nie da się pogrzebać

A ja mam po cichu nadzieję ,że Władek jednak nie umarł a ten ksiądz był podstawiony.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Sob 18:23, 19 Paź 2013    Temat postu:

Ooo jejku, jakie to smutne Sad I piękne.
Cóż za kompletna depresja mnie właśnie ogarnęła!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilka1234
Marszałek



Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:16, 19 Paź 2013    Temat postu:

Boże jak się popłakałam. Świetnie piszesz.Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:18, 21 Paź 2013    Temat postu:

Iwona, zajrzyj do pierwszej części...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin