Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Spotkanie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Pon 14:29, 07 Kwi 2014    Temat postu: Spotkanie

Chora jestem, to piszę. Ciąg dalszy nastąpi, ale nie wiem kiedy, bo jutro zamierzam już wyzdrowieć Smile

Gdy ktoś jest dla ciebie wszystkim, a potem znika – to straszne. Jeszcze gorsze jest, gdy razem podejmujecie decyzję o rozstaniu. Nie dlatego, że przestajecie się kochać. Po prostu, osobno zwiększają się wasze szanse na przeżycie.

Samolot linii Paryż – Warszawa właśnie ląduje. Z zamiarem powrotu nosiła się już od dwóch lat, ostatecznie doszła do wniosku, że bilet będzie idealnym prezentem na siedemdziesiąte urodziny. Być może nieco szalone, ale z pewnością nie napawa jej to lękiem. Przeżyła wystarczająco dużo, żeby powrót do kraju, w którym nie była od ponad czterdziestu lat, nie stanowił żadnego ryzyka, a tym bardziej problemu. Gdy maszyna zbliża się do ziemi, Wiktoria lekko przymyka oczy. Dokładnie widzi scenę ostatniego spotkania z Władkiem.
*
Szli w trójkę. Ona, on i Bronek. Michał skonał kilka kilometrów wcześniej. Musieli go zastawić, tak jak on jeszcze nie tak dawno musiał zostawić martwą Celinę.
- Musimy się rozdzielić. – wyszeptał Bronek. – Tak trudniej będzie im nas znaleźć. – poparli jego decyzję milczeniem. Zdecydowali, że on przejdzie przez las, a Władek odprowadzi Rudą do miasta, zostawi ją, po czym wróci i spróbuje znaleźć sobie jakiś oddział.
- Nie! Nie do cholery! Teraz, kiedy w końcu jesteśmy razem, mamy się rozstać!? – krzyczała wewnątrz. Była jednak na tyle rozsądna, by połykać łzy i iść powoli za ukochanym. Wschodziło słońce. Uniosła głowę do góry i zobaczyła czerwone niebo. Wszystko co czerwone już nieodmiennie będzie jej się kojarzyć z tym, co złe. Stanęli na szczycie niewysokiego wzgórza.
- Zejdziesz stąd i dojdziesz do ścieżki. – mówił obejmując ją w talii. – Potem pójdziesz prosto i znajdziesz wioskę. W trzecim domu od lewej mieszka Kaśka, dziewczyna Jelenia. Skontaktuje cię z mamą. Nie mów im. Nic im nie mów: o Jeleniu, o Michale, nic... – wyrzucał z siebie słowa szybko, co chwila obdarowując Rudą pocałunkami.
- Władek…Władek, my się jeszcze spotkamy, prawda? – nie odpowiedział. – Prawda?
- Prawda. – szepnął bez przekonania. – Idź już. Zaraz mogą wznowić poszukiwania. – przywarła do niego w mocnym uścisku.
- Nie zapomnisz o mnie? – spytała. Miał ochotę ją odepchnąć. Chciał zrobić cokolwiek, żeby przestała to przedłużać. Rozstania im dłuższe, tym bolą bardziej.
- Nigdy. – powiedział tylko i odwrócił się, żeby nie widziała jego łez. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów starszy – a teraz już właściwie jedyny Konarski – płakał.
*
Nie ma przy sobie walizki, jedynie kuferek z portfelem i najbardziej potrzebnymi drobiazgami. Nie ma także pojęcia gdzie skierować kroki. W końcu zauważa postój taksówek. Wsiada do pierwszej – lepszej, granatowego poloneza.
- Gdzie szanowną panią zawieźć? –. Wiktoria przez chwilę się zastanawia. Analizuje w myślach mapę Warszawy: najpierw przedwojennej, później okupacyjnej, na końcu – najbardziej tragicznej Warszawy PRL – u.
- Poproszę na…na powązki. – mówi po chwili. Cmentarz to doskonałe miejsce. Pogrzebani są nie tylko jej przyjaciele, ale i cała młodość.
Kierowca zatrzymuje się zaraz pod bramą.
- Ile płacę? – pyta. Mężczyzna odwraca się do niej. Wiktorii robi się ciemno przed oczami. Tak bardzo jej kogoś przypomina! - Janek…- szepce.
- Przepraszam bardzo, faktycznie Jan, Jan Markiewicz, ale pani nie poznaję… - mówi taksówkarz marszcząc brwi, tym samym jeszcze bardziej upodabniając się do swojego ojca. Wiktoria wzdycha. Jaś…Jaś Markiewicz, teraz już prawie pięćdziesięcioletni mężczyzna jest pierwszą osobą jaką spotyka po swoim powrocie do kraju. Dopiero teraz uświadamia sobie co wojna z nimi zrobiła. Kiedy widziała jego ojca – ostatni raz w powstaniu – wyglądał prawie identycznie jak Jaś teraz, będąc dwa razy młodszym.
- Ja…ja to panu wytłumaczę. Czy zechce mi pan potowarzyszyć? – pyta.
- Wie pani…właściwie to klienci, kursy, pieniądze…w końcu mamy ten nasz upragniony kapitalizm. – śmieje się. – Ale dobrze. Zaintrygowała mnie pani. – wysiada z samochodu. Obchodzi go, otwiera jej drzwi i podaje rękę pomagając wysiąść. Robi tak zawsze, wprawiając swoje klientki w osłupienie, jednak Wiktoria nie jest tym zachowaniem ani trochę zdziwiona. Przecież to cały Janek...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Inka dnia Pon 14:33, 07 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Pon 14:33, 07 Kwi 2014    Temat postu: Spotkanie

Bardzo ciekawe i czekam na ciąg dalszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krasiwaja
Generał



Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 15:13, 07 Kwi 2014    Temat postu:

- Ooooooooooo - aż mi się wymsknęło, kiedy padło "Jan Markiewicz".
bardzo ciekawe, czekam na ciąg dalszy.
I czy Maria dowiedziała się o śmierci Michała? Oj, zaintrygowałaś mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Pon 17:41, 07 Kwi 2014    Temat postu:

JAŚ! Serio, to myślałam, że będzie jakimś architektem. XD Popchnij dalej to opowiadanie! Very Happy Jest cudowne! Na początku myślałam, że to Celina jedzie odwiedzić matkę...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Wto 10:49, 08 Kwi 2014    Temat postu:

Spacerowali cmentarną alejką już dobre kilkanaście minut. Wiktoria coraz bardziej obawiała się, że nie znajdzie grobu przyjaciela. Tyle lat…minęło już tyle lat, odkąd tu nie była. Wciąż milczała.
- Przepraszam…bardzo panią przepraszam, że ponaglam, ale rozumie pani, żona w domu może się niecierpliwić.
- Żona? – uśmiechnęła się pod nosem. Kiedy przed aresztowaniem zdarzało jej się wpadać czasem do Leny, Jaś był takim małym chłopcem, a teraz jest mężem, pewnie ma nawet dzieci i to już dorosłe. - Więc posłuchaj – pozwól, że będę się zwracać do ciebie po imieniu. Jesteś bardzo podobny do swojego ojca.
- Pani znała mojego ojca?
- Bardzo dobrze go znałam. Zresztą mamę też.
- Skąd?
- Przyjaźniliśmy się.
- Jak to się stało, że nigdy pani nie poznałem?
- Poznałeś. – zaśmiała się. – Pamiętam jak wróciłeś z Leną z Pawiaka…
- Skąd? – zapytał zaskoczony.
- Nie powiedziała ci? – Janek popatrzył na nią zaskoczony.
- Jeśli mogę zapytać – jak się pani nazywa? – sprawa staruszki wydawała mu się coraz bardziej dziwna.
- Wiktoria Rudnicka. – odpowiedziała. – Ale mówili na mnie Ruda. – znał to nazwisko. Nie wiedział tylko skąd. Dalej szli w milczeniu. Próbował sobie przypomnieć, kto mu o niej opowiadał.
- Wie pani… - powiedział w końcu. – Mama nigdy nie miała nikogo. Dziadkowie zginęli podobno w czasie wojny. Nie mają nawet grobu. Chodziliśmy zawsze na cmentarz do ojca i do wujka, brata mamy. Żywych nigdy przy nas nie było. Ona nie miała przyjaciół. Zawsze była samotna, milcząca, gdzieś z boku. – doszli wreszcie do grobu. – Kiedy pani powiedziała, że znała moich rodziców, spodziewałem się, że przyjdziemy właśnie tutaj. – Wiktoria przeżegnała się i dopiero wtedy spojrzała na krzyż. Pod nazwiskiem Janka, było dopisane jeszcze jedno – Leny.
- Kiedy? – zapytała.
- Jakieś…dwadzieścia lat temu. Zginęła w wypadku samochodowym, jechała na wykład do Krakowa. – po pomarszczonej twarzy Rudej pociekły łzy. –Ma pani gdzie mieszkać? – zapytał nagle.
- Znajdę jakiś hotel. – odparła.
- Nie ma mowy. Zostanie pani u mnie.
- Mówiłeś o żonie…nie chciałabym przeszkadzać.
- Niech pani posłucha. – chwycił ją za ręce.
- Twój ojciec często tak robił, kiedy chciał mnie do czegoś przekonać.
- Ojciec. Właśnie ojciec. Ojciec i matka. Ja od zawsze miałem wrażenie, że w mojej rodzinie jest jakaś tajemnica. Coś czego mama mi nie mówi, bo usiłuje mnie chronić. Nie raz jej zachowanie wydawało mi się dziwne, ale…ale liczę na to, że pani mi parę spraw wyjaśni…wytłumaczy.
- Dobrze. – odparła. – Ale ty też mi w czymś pomożesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Wto 11:55, 08 Kwi 2014    Temat postu: Spotkanie

Smutne to życie Leny ,całkiem sama została bez rodziny ,przyjaciół.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Wto 13:02, 08 Kwi 2014    Temat postu:

Tak, mi też żal Leny. Mam nadzieję, że nie zostawisz nas tylko z tymi dwoma częściami...? ; )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:59, 12 Kwi 2014    Temat postu:

Będę okrtuna, ale mam nadzieję, że będziesz jeszcze dłuuugo, dłuuugo chorować, jeśli ma to skutkować takimi opowiadaniami.
To straszne smutne, że Władek i Ruda tak się rozstali bez słowa. Bardzo przygnębiające to opowiadanie i liczę na kontynuację.
Świetnie wczuwasz się w postacie i to i w Rudą - zagubioną na początku, która robi, co trzeba, potem Władka, który nie chce przedłużać ostatniego rozstania (nie mogę w to uwierzyć, że wtedy widzieli się po raz ostatni), Wiktorię, która nie zna Warszawy, jak i zagubionego w tym wszystkim Jasia, pardon, Janka. A jak przeczytałam, jak taksówkarz się przedstawia, omal nie padłam.
A tak abstrahując, to chyba 3 opowiadanie pod tytułem "Spotkanie"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:01, 16 Kwi 2014    Temat postu:

Jestem pod wrażeniem. Najpiękniejsza pierwsza część o śmierci Michała i rozstaniu Władka i Rudej, naprawdę zrobiło to na mnie wrażenie, jednocześnie zabolało... Czekam na ciąg dalszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Czw 8:27, 17 Kwi 2014    Temat postu:

Przywozi ją na blokowisko, które zupełnie nie przypomina ani przedwojennych warszawskich osiedli, ani paryskich ulic. Prowadzi do jednej z klatek.
- Mieszkamy na trzecim piętrze, niestety nie ma wi ndy. – mówi przepraszająco.
- Spokojnie, dam radę wyjść. – Ruda gromi go wzrokiem. Momentami nie potrafi zaakceptować faktu, że z każdym dniem staje się coraz starsza, życie jej ucieka i prawdopodobnie nie zdąży już odzyskać tego, co straciła przed laty. Janek przekręca klucz w zamku.
- Cześć! –woła. Do przedpokoju wchodzi drobna, nieco ponad czterdziestoletnia kobieta o rudych, kręconych włosach. Całuje go w policzek i dopiero wtedy zauważa gościa. – Grażynko, to pani Wiktoria, przyjaciółka mojej mamy. Zostanie u nas kilka dni.
- Nic nie mówiłeś. – szepce mu do ucha uśmiechając się jednocześnie do Rudej i wyciągając do niej dłoń. – Grażyna Markiewicz. – przedstawia się.
- Wiktoria Rudnicka. – odwzajemnia uścisk. Ręce Grażyny wydają jej się być przerażająco chłodne.

Na stole w niewielkiej kuchni znajduje się miska ze zrobioną na szybko sałatką, cztery kubki parującej herbaty z cytryną, półmisek z chlebem i masło. Naprzeciwko Rudej siedzi śliczna młoda dziewczyna.
- Jesteś bardzo podobna do swojej babci. – mówi z uśmiechem Ruda.
- Nie powiedziałabym.
- Agusiu, pani Wiktoria mówi o mojej mamie, nie o babci Alinie.
- A…chyba że tak.
- Nie poznałaś jej, co?
- Nie. Dziadka Janka też nie. Zginął w powstaniu. – w słowach Agnieszki daje się usłyszeć coś na kształt dumy. Wiktoria zaskoczona unosi brew.
- Przecież… - chce zaprotestować.
- Czy możemy przy kolacji nie rozmawiać o trupach? – woła Grażyna wychodząc z kuchni i stawiając na stole białe talerze. – Więc, przyjechała pani z Francji?

Po kolacji Grażyna prosi Janka żeby pozmywał naczynia.
- Pomogę ci! – mówi Ruda.
- Nawet nie ma mowy!
- Nalegam… - wstaje i zbiera ze stołu naczynia, po czym odnosi je do kuchni. Janek idzie za nią. Podwija rękawy, na gąbkę nalewa kroplę płynu. – W powstaniu? – pyta Wiktoria.
- Co w powstaniu?
- Powiedziałeś Agnieszce, że ojciec zginął w powstaniu.
- Bo zginął. – mówi Janek zaskoczony.
- Jakich jeszcze bzdur ta matka ci naopowiadała? Powstanie przeżyliśmy wszyscy…
- Jacy wszyscy…jakich bzdur…? Przepraszam. – zakręca wodę i wyciera ręce, nie kończąc zmywać naczyń. – Przepraszam, ale ja coraz mniej z tego wszystkiego rozumiem. Może mogłaby mi pani…wyjaśnić?
- Wszyscy – twoi rodzice i szóstka ich przyjaciół. Bzdur – twój ojciec nie zginął w powstaniu.
- Całe życie matka mówiła mi coś innego! – niemal krzyknął.
- Najwyraźniej miała powody. Zresztą, nie dziwię się jej. Są rzeczy, których dzieci nie powinny wiedzieć.
- Mam 47 lat. Może najwyższa pora żebym się dowiedział?
- Usiądźmy. – Janek odsuwa krzesło.
- Kiedy powstanie wybuchło, miałeś zaledwie pięć miesięcy. Mimo to, matka uparła się by walczyć. Miałeś zostać z mamą Wandy
- Wandy?
- Mama naprawdę z nikim nie utrzymywała kontaktu? Wandy Ryszkowskiej, aktorki.
- Mama ją znała? – pyta zaskoczony.
- Przyjaźniłyśmy się. – z uśmiechem odpowiada Ruda.
- Agnieszka jest wielką fanką przedwojennego kina. O Ryszkowskiej mówi prawie przez cały czas…ale mniejsza z tym. Niech pani opowiada co dalej!
- Zanim jednak zdążyła cię zabrać, matka weszła z tobą do kamienicy, która zaraz potem się zawaliła. Leżeliście parę dni pod gruzami, nikt z nas nie wiedział co się z wami dzieje. Uratował was pewien komunista. Przepraszam, ale nie mogę sobie przypomnieć jak się nazywa. – Janek słucha ze skupionym wyrazem twarzy, nie potrafi jednak wykrztusić z siebie słowa. – Zakochał się w Lenie…ale najwyraźniej nie chciał jej szczęścia. Kiedy ojciec was odnalazł, ten człowiek zabrał ciebie do swojej matki, a potem do sierocińca. Jankowi i Bronkowi (Bronek był narzeczonym Wandy, tej aktorki) udało się ustalić gdzie konkretnie jesteś. Nie wiem nawet jak, ale udało im się ciebie stamtąd zabrać. Przyjechali z tobą pod mieszkanie tego człowieka, w którym akurat była twoja matka.
- Dlaczego nie mieszkała z ojcem skoro się odnaleźli?
- Gdyby zostali razem, pewnie nigdy by cię nie odzyskali. Janek po nią wyszedł, ale zanim wrócili do samochodu, pod kamienicę podjechał ten komunista. Wywiązała się strzelanina…Bronek mówił, że byli przekonani, że Wasilewski już nie żyje. Ale nie mieli racji…strzelił do twojego taty, gdy już wsiadał do samochodu. – po pomarszczonej twarzy Rudej płyną łzy. Janek jest w szoku. Wyciąga z kieszeni zapalniczkę, odpala papierosa i po raz kolejny tak bardzo przypomina własnego ojca, że Wiktoria ma wrażenie powrotu do czasów, za którymi przez całe życie tęskniła najbardziej…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Inka dnia Czw 8:28, 17 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorina
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

PostWysłany: Czw 10:20, 17 Kwi 2014    Temat postu: Spotkanie

Bardzo spodobała mi się Agnieszka.
Takie to smutne ,że Jan Markiewicz tak niewiele wie o przeszłości swojej matki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:42, 22 Kwi 2014    Temat postu:

Ciekawe, dlaczego Lena nigdy nic Jasiowi nie opowiedziała, nawet o przyjaciołach...
To musi być bardzo ciężkie nagle dowiedzieć się takich rewelacji, jak Janek w tym opowiadaniu. Dowiedzieć się, że matka całe życie wszystko przed nim ukrywała.

Świetnie pomyślane i napisane! I potem Ruda jednak przypomniała sobie nazwisko Wasilewskiego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Śro 14:01, 23 Kwi 2014    Temat postu:

Aaaaaaaaaaaa, śliczna końcówka! Gratuluję pomysłu na rozwinięcie tego opowiadania! Jeszcze! Smile Smile Smile Smile Smile Smile Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Wto 16:55, 01 Lip 2014    Temat postu:

Noc jest dla Wiktorii ciężka, niemal nieprzespana. To od wspomnień. Bolą za każdym razem kiedy wracają. Tym razem pojawiły się w jej głowie z niemal fotograficzną dokładnością. W dodatku poprzedniego dnia miała zbyt dużo wrażeń. Kto by pomyślał, że w wielkiej Warszawie spotka akurat małego – jeśli można tak powiedzieć o prawie pięćdziesięcioletnim mężczyźnie – Jasia. Takie przygody nie były już dla ludzi w jej wieku, choć nie chciała się do tego przyznać.
Zasnęła dopiero nad ranem, ale szybko obudziły ją odgłosy zza ścian. Miała nieustanne wrażenie, że przeszkadza – szczególnie Grażynie, która prawie w ogóle się nie uśmiechała. Wiktoria wstała, pościeliła łóżko, ubrała się i weszła do kuchni. Janek wyglądał na przybitego. Położyła dłoń na jego ramieniu.
- Na pewno miała powody, by ci tego nie mówić. Takie czasy. Gdyby żyła, z pewnością dowiedziałbyś się wszystkiego. – szepnęła. Grażyna bez słowa postawiła na stole dżem i chleb. Usiedli do śniadania w milczeniu. Ze swojego pokoju wyszła Agnieszka.
- Dzie ń dobry. – powiedziała z promiennym uśmiechem. Odpowiedziały jej uprzejme, ale niekoniecznie wylewne skinienia głów. – Matko, jak tu cicho! – stwierdziła włączając radio. – Niech nam trochę pogra. – dodała. Usiadła obok Wiktorii i zaczęła smarować kromkę masłem.

Kiedy piosenka jakiegoś młodego, polskiego zespołu, odezwała się prezenterka o ciepłym głosie.
- Dziś, kilka miesięcy po upadku ustroju komunistycznego, przed sądem stawia się pierwszych zbrodniarzy minionego okresu. – mówiła. – Już jutro odbędzie się proces Adama Jabłońskiego, doprowadzonego przed wymiar sprawiedliwości dzięki zaangażowaniu grupy byłych AK – owców. – Ruda nastawiła uszu. – W naszym studiu gości Władysław Konarski, o którym mówi się „ostatni z żyjących wyklętych”.

Tego było już za wiele. Wiktoria zamknęła oczy i delikatnie osunęła się z krzesła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Wto 17:02, 01 Lip 2014    Temat postu:

On żyje! :O Aaaaaaaa, nie wytrzymam, jeśli natychmiast nie wstawisz kolejnej części! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin