Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Szare koperty - MiO

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:47, 15 Maj 2014    Temat postu: Szare koperty - MiO

Klaudii, za to, że jest
Aachen, 29 lipca 1914
Drogi Otto!
Chyba nie muszę za wiele pisać. A może powinnam napisać epopeję, tłumacząc Ci się z mojej decyzji? Nie wiem… Nic już nie wiem. Należą ci się chyba jakieś wyjaśnienia, ale z drugiej strony… przecież mnie znasz jak nikt. Przecież wszystko o mnie wiesz. Całą prawdę. Twoje spojrzenie rozbiera mnie ze wszystkich bzdur, wymówek, kłamstewek. Ale jestem na tyle uczciwa, żeby przedstawić sprawy jasno. A może to dlatego, że sama próbuję siebie przekonać, że to, co czynię, jest dobre.
Wyjeżdżam. Ostatecznie i definitywnie. Nie szukaj mnie. Nie chcę Ciebie, nie chcę niczego, co wiąże się z naszą przeszłością. Z moją przeszłością. Bo teraz już nigdy nic nie będzie takie, jak wtedy, gdy upadła mi parasolka, Ty podniosłeś ją i spojrzałeś mi w oczy, czerwieniąc się tak uroczo. To był taki deszczowy dzień. Zaproponowałeś mi towarzystwo, ale ja, panna z dobrego domu, odmówiłam. Jakie było moje zdziwienie następnego dnia, gdy ujrzałam cię na inauguracji roku akademickiego. Przez ten rok byłeś dla mnie ogromnym wsparciem… Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ciężko jest być jedyną kobietą na wydziale. Profesor Schlapke zawsze dawał mi odczuć, że jestem niczym. Zerem. A jednak… Dzięki Twojemu wsparciu wytrwałam. Dziękuję Ci, Otto.
I przepraszam. Wiem, że krzywdzę. Ale uwierz mi, nie mogę inaczej. Teraz, kiedy to wszystko się tak zmienia, kiedy w końcu jest nadzieja, realna nadzieja, że moja Ojczyzna będzie wolna, to nie mogę być w Rzeszy. Wybacz. Muszę być w Warszawie, muszę coś robić, bo zwariuję. Polsce przydadzą się wkrótce elity! Dlatego muszę wyjechać, studiować tam. Zdecydowałam się na Uniwersytet Jagielloński. To dobra uczelnia. Nie mogę studiować w Niemczech. Nie potrafię. Chcę być teraz w domu, z bliskimi. Może Władek, mój brat, pamiętasz, opowiadałam Ci o nim, będzie musiał iść na front. Może i Ty? Modlę się, byś jednak został i dalej studiował tę swoją, naszą, medycynę. A jeśli trzeba będzie, to by Bóg miał Cię w swojej opiece i pozwolił wrócić szczęśliwie.
Otto, to nie jest pożegnanie. Bo między nami przecież nic się nie zmienia. Ta wojna, ona wszystko zmieniła. Nie będziemy już chodzić po parku ani tańczyć na nudnych bankietach. Nie będziemy razem uczyć się do egzaminów. Choć nawet nie masz pojęcia, jak mi będzie tego brakowało. Nie martw się o mnie, jakoś sobie poradzę. Zapomnij,
Maria
***
Aachen, 10 sierpnia 1914
Maria!
Co Ty sobie właściwie wyobrażasz? Że wyjedziesz stąd? Bez słowa? Powiesz: „zapomnij”, a ja zagram, jak mi rozkażesz? Nic bardziej mylnego, moja Droga! Ja nie mam zamiaru o Tobie zapominać.
I co to jest za gadanie, że wojna? Co to niby zmienia między nami? I daruj sobie to: „Ja jestem Polką, a ty Niemcem”. Polski nie ma od 123 lat, a my oboje jesteśmy poddanymi Kaisera. Rodakami! Nic nie szkodzi na przeszkodzie, żebyś była moją żoną. I co, zdziwiona? Ach, tak, Marysiu! Właśnie Ci się oświadczam. I nie przyjmuję odmowy.
W kopercie masz bilet na pociąg od Aachen na niedzielę. Będę czekał o piętnastej na dworcu. I dobrze Ci radzę, lepiej by było, gdybyś się jednak łaskawie pojawiła.
Kocham Cię,
Otto
***
Polska, 27 sierpnia 1914
Otto!
Znienawidzony, najpodlejszy na świecie Otto! Jak ja się mogłam tak pomylić? Jak ja mogłam zaufać, pokochać, polubić osobę tak bezduszną? Co Ty sobie w ogóle wyobrażałeś, pisząc tamten list? Że umrę z zachwytu, jakiś Ty nie stanowczy? To się mój Drogi stanowczo pomyliłeś!
Zacznę od pierwszej kwestii. Jak śmiałeś napisać, ze Polski nie ma? Tym chciałeś mnie do siebie przekonać? Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy rodakami, zrozumiałeś? Ja jestem patriotką, moi krewni od lat walczą i niepodległość. A Twojemu Kaiserowi może się wydawać, że ma nas pod swoją władzą, może nas uciskać ile mu się podoba! Bo my nigdy się nie poddamy! Poczytaj sobie Marię Konopnicką, Adama Mickiewicza i spróbuj, chociaż spróbuj to zrozumieć.
A te Twoje pożal się Boże oświadczyny… Nie umiesz z siebie wykrzesać ni krzty romantyzmu? Co to ma w ogóle być? Zawsze sobie myślałam, że Ty mój ukochany klęknie przede mną, spojrzy w oczy i powie, że jestem dla niego ważna. Zapyta o zgodę moich rodziców. Ale teraz to nieważne i tak nie miałbyś żadnych szans! Twój ostatni list przekreślił Cię jako osobę. A wydawałeś się taki wspaniały… taki czuły, zabawny, inteligentny, oddany… Byłam pewna, że traktujesz mnie na poważnie! Jako godną szacunku osobę! A Ty… Jestem dla Ciebie tylko rzeczą? Której każesz przyjechać do Aachen i myślisz, że od razu się zgodzi! Niedoczekanie!
Otto, żeby opisać, jak bardzo się na Tobie zawiodłam, brakuje mi czasu. I ochoty. Myślałam, że jesteś kimś zupełnie innym, a okazałes się równie pustym egoistą jak wszyscy Obyś nigdy nie był szczęśliwy!
Żegnam Cię,
Maria Strzeżymińska
***
Aachen, 24 marca 1916
Panno Mario!
Na początku chciałbym Pannę serdecznie przeprosić, iż zdecydowałem się na przerwanie naszego milczenia, ale mam swoje powody. Bardzo długo była Panna dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Wiem oczywiście, iż przez moją głupotę straciłem u Panny wszystkie szanse, ale to nie zmieni tego, że nadal Pannę kocham. Tęsknię. Śnię o Pannie. Nikt nigdy nie zabierze mi naszych wspomnień. Nie wiem nawet, gdzie Panna obecnie mieszka, dlatego pozwoliłem sobie przekazać ten list przez Panny siostrę. Niechże się Panna na nią nie gniewa, to nie jej wina.
Nie piszę tego listu, by błagać Pannę o wybaczenie. Nie uniżę się tego. Nim jednak przejdę do meritum, pozwolę sobie wyjaśnić kilka naszych nieporozumień. Po pierwsze, nigdy nie była Panna dla mnie rzeczą. Chciałem tylko, by Panna była bezpieczna w Aachen i ukończyła studia. Medycyna to naprawdę Panny przeznaczenie. Mam nadzieję, że uczy się Panna nadal i że osiąga równie spektakularne wyniki. Po drugie, te oświadczyny… Panna się nigdy nie dała zaprosić sama na spacer, zawsze spacerowaliśmy z Panny przyjaciółeczką – Aliną? Alicją? – nie pamiętam dziś. Więc czy tej damie miałem się Pannie oświadczać. Zresztą, zawsze mnie Panna onieśmielała. A wtedy, pisząc ten nieszczęsny list, który był przyczyną naszego nieporozumienia, dałem się ponieść emocjom. Dziś… co ja piszę, dziś także poprosiłbym Pannę o rękę, choć może w bardziej wyważony sposób. A po trzecie, Mickiewicza przeczytałem. Ja rozumiem tę jego duszę utęsknioną, to cierpienie, ale niechże mi proszę Panna powie, co to ma do nas? Do naszej przeszłości? Przyszłości? Czyja to wina, że ja jestem Niemcem, a Panna Polką? To nie przekreśla przecież tego, co było…
Panno Mario, piszę ten list, by poinformować Pannę o tym, że jutro wyjeżdżam na front. Nie wiem, czy Bóg da mi wrócić do Niemczech, do Aachen, do naszego parku. Nie chcę ginąć za wielkie Niemcy, ale kiedy Ojczyzna wzywa, to taki mam obowiązek. Stanąć w jej obronie. Może przyjdzie mi stanąć oko w oko z Panny bratem? A może i Pannę spotkam w czasie walk? Oby nie, bo nie umiał bym zastrzelić… nikogo. Niewinnnego człowieka. Panno Mario, ja nie chcę walczyć.
Liczę na to, że kiedyś jeszcze spotkamy się. Może nawet niedługo…
Kochający Pannę
Otto Kirchner.
***
Panna Maria Strzeżymińska i Podchorąży Czesław Konarski
Mają zaszczyt zaprosić pana Ottona Kirchnera na uroczystość zawarcia związku małżeńskiego, która odbędzie się 15 maja 1916 roku o godzinie 15 w Kościele pod wezwaniem świętej Anny w Warszawie.
Po nabożeństwie zapraszamy na uroczystą kolację.
Narzeczeni.
***
Warszawa, 29 lipca 1916
Otto!
Zakończmy wreszcie te wszystkie spory, nieporozumienia! Teraz, kiedy Ty jesteś na froncie, nie mogę myśleć o niczym innym… Jeżeli Ci się coś stanie, to nigdy nie wybaczę sobie tego, że odszedłeś, nie wiedząc, ile dla mnie znaczysz!
Ja Ci wszystko wybaczyłam – te Twoje niefortunne oświadczyny, to, że siłą chciałeś mnie zmusić do powrotu do Aachen. Teraz, gdy szaleje wojna, to są takie małe rzeczy. Strasznie się o Ciebie martwię! Jak się czujesz? Bardzo niebezpiecznie jest tam, gdzie walczysz? Mam nadzieję, ze jeszcze żyjesz! Mój Czesław także jest na wojnie. W Legionach. A ja? Chciałam jechać na front jako zaplecze medyczne, ale życie splątało mi figla… Oczekuję właśnie na Władzia. Nie, nie na mojego brata, który zginał parę miesięcy temu. Spodziewam się dziecka. Całe dnie siedzę i szyję ubranka. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie są malutkie.
Otto, czemu nie było Cię na moim ślubie? Tak bardzo mi zależało na Twojej obecności. Mam nadzieję, ze nie boli Cię to, że wyszłam za mąż. To, co między nami było, to nie miało szans, przyszłości. A Czesława kocham. Naprawdę. Nie musisz się o mnie martwić, jestem szczęśliwa. Chciałabym, byś i Ty ułożył sobie życie.
Może to źle, życzyć szczęścia przeciwnikowi, wrogowi Ojczyzny, ale niech Bóg i Najświętsza Panienka Cię chronią! Wróć szczęśliwe do domu i przeczytaj mój list.
Oddana Ci,
Maria
***
Warszawa,11 listopada 1918
Otto!
To chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu! Jestem bezgranicznie szczęśliwa! W końcu moja Polska jest nie tylko w sercach, ale i na mapach! Mój synek będzie mógł spokojnie i bez przeszkód uczyć się w swoim ojczystym języku, a Czesław służyć w polskiej armii. Tyle snów, tyle nadziei, tyle trudu moich przodków i to wszystko dzisiaj się spełnia. Na moich oczach. Szkoda, że dziadek Eugeniusz tego nie doczekał…
Jedyne, co mąci moją radość to brak wieści od Ciebie… Czy po wojennej zawierusze udało Ci się powrócić do domu? A może zostałeś na zawsze w obcej ziemi? Nie chcę o tym nawet myśleć! Otto, proszę Cię, wróć do domu i odpisz mi. Daj mi znak, że żyjesz. Że jesteś.
U mnie wszystko w porządku. Pracuję jako chirurg w Szpitalu Dzieciątka Jezus. A Ty, jaką wybrałeś specjalizację? Mam nadzieję, że udało Ci się zakończyć studia, nim… Mój przełożony, doktor Alfred Wallraben, namawia mnie na dodatkową specjalizację – nefrologię. Polecił mnie swojemu przyjacielowi, doktorowi Hellerowi z Davos. Przyznam, że to kusząca oferta, ale czy mogę tu zostawić dwuletnie dziecko? Co Ty byś zrobił na moim miejscu? Czesław nie ma nic przeciwko, mówi, że powinnam się rozwijać.
Władziu rośnie jak na drożdżach. Codziennie się zmienia, codziennie pokonuje swoje małe szczyty. Pewnie Cię nudzę tymi moimi zachwytami, czyż nie? Wybacz… Chwilami nie mogę sobie darować tego, że tyle pracuję, że nie jestem cały czas z Małym. Że to nie przy mnie wybił mu się pierwszy ząbek. Ale wiem, że medycyna to moja druga (albo trzecia, kolejność nieustalona) miłość. I bez niej także nie mogłabym żyć.
Czekam z niecierpliwością na jakąkolwiek wieść od Ciebie. Wiem, że może na nią nie zasłużyłam, zachowując się tak podle, ale… Miej nade mną litość. Jeśli mnie nienawidzisz, wyślij tylko jeden list. Bylebym wiedziała, że żyjesz.
Maria
***
Breslau, 19 maja 1920
Marysiu!
Cieszę się, ze układa Ci się życie. Z Twoich listów czuć, że jesteś szczęśliwa, więc i mnie sprawia to ogromną radość. Jeśli pytasz o mnie, to także nie mogę narzekać. Co prawda w czasie wojny bywało niebezpiecznie, to jednak z Bożą pomocą udało mi się wyjść z opresji (pewnie zawdzięczam to Twojej modlitwie). Wybacz, że tak długo nie odpisywałem na Twoje listy, ale dopiero w kwietniu wróciłem do Aachen. Nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłem, widząc stos szarych kopert zaadresowanych Twoją ręką.
Nie zanudziła mnie Twoja opowieść o Władziu. Pewnie niedługo będę taki sam. Widzisz, ożeniłem się z Bertą. Pamiętasz ją, prawda? Choć nie, Ciebie już wtedy w Aachen nie było. W każdym razie, Berta także jest lekarką. I to lepszą ode mnie, bo ja przez wojnę straciłem dwa lata nauki. Moja żona robi właśnie specjalizację, zdecydowała się na pediatrię. Idzie jej świetnie. Spodziewamy się dziecka, więc nie musisz się martwić – ja także ułożyłem sobie życie.
Pytałaś mnie, co sądzę o Twojej specjalizacji w Szwajcarii. Pewnie moja odpowiedź jest spóźniona, ale… Marysiu, błagam Cię, wyjedź z Polski! Teraz jest tak niebezpiecznie, odkąd trwa wojna z bolszewikami. Mam nadzieję, że Ty, Twój mąż i Władziu nadal żyjecie. Wracając do Szwajcarii! Nie chcę Ci niczego narzucać, pamiętając, że to przez mój nietakt kiedyś się rozstaliśmy, ale… Davos jest bezpieczne. Bierz dziecko i ucz się u Hellera, to świetny specjalista! A nefrologia na pewno kiedyś Ci się w życiu przyda. Aby było Ci raźniej, chcę Cię poinformować, ze także wyjeżdżam na staż do Davos. Chirurgia. Znalazłem taki piękny dom – będziemy mogli tam mieszkać – Ty, ja i Władziu.
Liczę na to, że spotkamy się w Szwajcarii i będę mógł spokojnie z Tobą porozmawiać!
Otto.


A kolejna porcja listów jutro!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krasiwaja
Generał



Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pią 17:41, 16 Maj 2014    Temat postu:

1) Dziękuję za dedykację. Very Happy

2) Twoje spojrzenie rozbiera mnie ze wszystkich bzdur, wymówek, kłamstewek. --> to mi się podoba.

3) Cudowna wersja pierwszego spotkania....

3) Maria studiowała w Szwajcarii, praktykowała w Bonn, no ale dobra, chociaż dziwnie mi się czyta kompletnie inną wizję jej życia. :>

4) Nadal nie podobają mi się te oświadczyny, czuć oświadczynami Karola z Ekipy, za które Julia go zjechała... Chociaż wysłanie jej biletu na pociąg już mi sie widzi.

5) Maria NIE nazwałaby go podłym, nigdy się co do niego nie myliła, pomijając '41....

6) Otto był prawdopodobnie protestantem.... :>

7) Znalazłem taki piękny dom – będziemy mogli tam mieszkać – Ty, ja i Władziu.
Liczę na to, że spotkamy się w Szwajcarii i będę mógł spokojnie z Tobą porozmawiać!
Otto. ---> kogo obchodzi twój mąż, kogo obchodzi to, że oczekujemy dziecka, weź Władka i zamieszkajmy sobie we trójkę jak szczęśliwa, polsko-niemiecka rodzina! Surprised


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Nie 15:57, 18 Maj 2014    Temat postu:

Super pomysł na opowiadanie! Bardzo dobrze oddałaś tę ich korespondencję, Otto jest bardzo wiarygodny, naprawdę! Szczególnie podoba mi się jego list z 24 marca 1916 roku. Wydaje mi się, że tak właśnie by napisał. A z jego listu z 19 maja 1920 roku wyraźnie zionie smuteczek. Leciutki, ale jednak.
A Maria jest mistrzowska! Taka chłodna, jakby łamaczka serc - czy tylko ja to tak odbieram? Poza tym, na początku myślałam, że to nazwisko (Strzeżymińska) to nazwisko jakiegoś jej pierwszego męża... o.O

I znów wyszło tak, że komentuję inne opowiadania ,,akurat" po opublikowaniu swojego. Ale nie, nie chcę odwdzięczania się komentarzem (żeby nie było). ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin