Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Puste miejsce
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Pią 23:54, 20 Gru 2013    Temat postu:

Bała się pierwszych samotnych świąt.
Stop.
Wcale nie samotnych. Świąt spędzonych z obecnie najważniejszym mężczyzną w jej życiu. To nic, że Jaś miał nieco ponad rok, znał raptem kilka słów i nic nie rozumiał. Był. Był jej. I Janka. Ale nie niwelował uczucia samotności. Wszyscy, którzy byli dla niej ważni nie żyją, wyjechali, albo dobrowolnie o niej zapomnieli. "Dobrowolnie". W myślach wymawiała te słowa z ogromną goryczą. Przecież Ruda była, tu, na miejscu, ledwie parę kroków od niej. I ani razu nie przyszła. Nie wzięła Jasia, nie spytała, czy trzeba jej pomóc. Egoistka.
Lena nie wiedziała, że Ruda miała swój własny dramat. Że nie przestawała drżeć o życie swojego mężczyzny.
Pukała do drzwi, ale nikt nie otwierał. Miała już wrócić i przyjść innym razem, gdy ktoś z sąsiadów wyszedł na klatkę.
- A pani do kogo? - spytała starsza kobieta w różowej podomce z wałkami na głowie.
- Do pani Markiewicz. - odpowiedziała Ruda z wahaniem. Konspiracyjne pseudonimy sprawiły, że nie była pewna, czy powinna wypowiedzieć prawdziwe nazwisko Leny.
- Nie ma. - burknęła kobieta. - W pracy. - zatrzasnęła drzwi do swojego mieszkania. Ruda włożyła rękawiczki i skierowała się ku wejściu. W drzwiach zderzyła się z przyjaciółką.
- Wiktoria... - szepnęła Lena. - Przyszłaś.
- Przyszłam, przyszłam. - uśmiechnęła się. Nie miała żadnego nakrycia głowy i płatki śniegu stopniowo pokrywały jej włosy.
- Wejdź na herbatę, bo się przeziębisz.
- Dziękuję, przyszłam tylko na chwilę Chciałam zaprosić ciebie i Jasia na wigilię, do pani Marii. Przyjdzie też mama Wandy. Będziesz? - oczy Leny zaszkliły się łzami. Więc nie będą sami w święta! Jest nadal ktoś, kto o nich pamięta.
- Ruda, jasne! - mocno przytuliła przyjaciółkę. - Dziękuję wam.
- Nie masz za co, Lenka! Nie wyobrażam sobie wigilii bez ciebie! Zmykam, bo pani Maria czeka. Bądź koło 17.00
Lena pobiegła do sąsiadki. Zabrała małego, podała mu obiad, położyła spać i zamiast robić rysunki, jak zwykle, położyła się na tapczanie.
Nie będą sami w święta! Jedno z codziennych zmartwień zostało rozwiązane! Zaczęła wspominać. Ostatnia przedwojenna wigilia. Duchem była nieobecna - po stokroć wolała być wtedy z Jankiem, niż z rodziną. Mama chciała, żeby było idealnie. Świąteczne porządki zwykle zaczynały się już w połowie listopada. Zawsze czuła ogromną presję. Ma być idealny porządek, elegancja i mnóstwo jedzenia. Nagle poczuła nieopisaną tęsknotę za znienawidzonym, przedświątecznym okresem.
Sama wigilia. Ubierali najlepsze rzeczy. Dzielenie się opłatkiem ("Żebyś sobie tego chłopca wybiła z głowy córeczko, znalazła kogoś, kto zapewni ci przyszłość..."). |Ojciec czyta ewangelię. 12 potraw. Zawsze 12. Przy drugim była najedzona, przy piątym przejedzona, przy ósmym już nie mogła, ale żeby zrobić matce przyjemność jadła wszystko. Piła nawet znienawidzony kompot z suszu. Potem prezenty. Następnie zasiadała do fortepianu. Uwielbiała na nim grać, mimo że czasem miała dość szkoły muzycznej. Trzy kolędy, to było absolutne minimum. W międzyczasie ojciec robił wykład o Karpińskim. Co roku ten sam. Znała jego biografię prawie tak dobrze, jak teksty kolęd. A o północy pasterka.
Te ostatnie święta...że też nic wtedy nie czuła...
Nie wiedząc kiedy zasnęła. I znów, miała jakby osiemnaście lat.

"Przyszła mi na wigilię zziębnięta głuchociemna
z gwiazdą jak z jasną twarzą --- wigilia przedwojenna
z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii
z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi
z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu
z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu
z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami
podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami
z lampką z czajnikiem starym wydartym chyba niebu
z całą rodziną jeszcze to znaczy sprzed pogrzebów
Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę
Nad wszystkie figi z makiem --- dziś już posoborowe
Przyszła usiadła sobie . Jak żołnierz pomilczała
Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała"
J.Twardowski - "Dawna wigilia"


W okrutną rzeczywistość końca 1945 roku gwałtownie wciągnął ją krzyk dziecka. Zerwała się z łóżka i przytulając syna do piersi, pomyślała, że jeżeli pani Maria ma jakieś pianino, to koniecznie powinna zagrać "Bóg się rodzi...". To była jej ulubiona kolęda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Inka dnia Sob 14:08, 21 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina
Porucznik



Dołączył: 25 Paź 2013
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:45, 21 Gru 2013    Temat postu:

To jest cudowne. I ten idealnie dobrany przepiękny wiersz. Cieszę się, że w twojej rzeczywistości dawni przyjaciele nie zapomnieli o istnieniu Leny.

Dokładnie tak wyobrażam sobie Wigilię u Sajkowskich, zwłaszcza życzenia niezrównanej Sabiny Laughing brakowało tylko sarkastycznych komentarzy Romka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Sob 10:32, 21 Gru 2013    Temat postu:

Odkąd Helena została zaproszona na wigilię do Marii, regularnie do niej wpadała. Wreszcie znów czuła się komuś potrzebna. Maria pracowała, a ona rozporządzała Rudą w kuchni. Porządna dziewczyna. Przedwojenną Wandę ciężko było zagonić do świątecznych obowiązków. Za to w trakcie wojny, nikt o tym nie myślał. Ciekawe, jak ona przygotuje święta Bronkowi.
- A teraz, pokrój proszę tę kapustę, a ja pójdę sprawdzić, czy Otto nie wraca już z choinką. - przejęła na siebie większość przygotowań. Była naprawdę zorganizowana. I przedsiębiorcza. Wyszła przed dom. Ciężko westchnęła widząc nieodśnieżony podjazd. Zarzuciła na siebie chustę i puchowy płaszcz. Zaczęła szukać łopaty. Taka już była. Zawsze wszystko robiła sama. Z daleka zauważyła dwóch mężczyzn niosących niewielkie drzewko. Nie zwróciła na nich uwagi. Otto w końcu poszedł sam. Zbliżali się jednak w stronę domu.
- Dzień dobry! - krzyknął Władek.
- O...to wy.
- My, my. Ruda jest? - zapytał.
- W kuchni.
- Helena, zostaw to. - Otto próbował zabrać jej łopatę
- Ja to zrobię.
- Marysia urwałaby mi głowę.
- Ale ja muszę...po swojemu. Wiem, że jesteśmy u was, ale ja muszę i już.
Władek postawił drzewko w korytarzu. Zdjął buty i po cichu wszedł do kuchni. Objął Rudą w talii. Przestraszyła się.
- Radzę ci uważać, trzymam w ręce nóż.
- Ty mi grozisz?
- Yhm. - pocałowała go. - Znowu tu przyszedłeś... - westchnęła.
- Nie cieszysz się?
- Nie chcę znowu pożegnania.
- Jeszcze tylko kilka pożegnań. A potem nie będziesz się mogła ode mnie odpędzić. Przyniosłem drzewko.
- To dobrze.
- Ruda..chciałem ci złożyć życzenia.
- Wesołych świąt. Mam nadzieję, że spędzisz je przyjemnie, ze swoim oddziałem. Idź już. Pewnie cię potrzebują.
- Ruda! - wykrzyknął. - Dlaczego się zachowujesz jakbyś nic nie rozumiała?
- Bo może nie rozumiem? Może chcę normalnie żyć? - powiedziała przez łzy. - Może i tak wiem, że...
- Że co?
- Nie ważne.
- Co wiesz?
- Że nie wygramy. Że trzeba to tak zostawić.
- Nie poznaję cię kochanie. Najbardziej waleczna kobieta jaką znam...
- Przestań. Nie chcę być waleczna. Nie chcę, rozumiesz? Mam dość! Chcę mieć dom, chcę dziecko i ciebie chcę. Idź już...
- Nie Ruda. Nie rozstawajmy się tak. Nie w ten sposób. - objął ją mocno.
- Przepraszam...Rozumiem cię wiesz? Wytrzymasz jeszcze trochę? Obiecuję, że następne święta spędzimy już razem. Z naszym dzieckiem.
- Wytrzymam. - przytaknęła gorliwie wtulając się w niego. Wiedziała, że kłamie. Ale tak bardzo chciała mu wierzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:44, 21 Gru 2013    Temat postu:

WOW! Piękne! Cudne! Ja chcę już Święta. Strasznie mi się podoba ta Ruda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:00, 21 Gru 2013    Temat postu:

Przecudowne!
Tak: w pierwszej dzisiejszej części faktycznie zabrakło Romka i jego komentarzy Wink
Ale wiersz przepiękny. Miałam łzy w oczach.
Druga część: brrr! Współczuję im tego śniegu. Helena rozmawiająca z Ottem - coś nowego. No i Ruda. Ruda, która mówi, że tę walkę trzeba zostawić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Nie 15:28, 22 Gru 2013    Temat postu:

Cztery kobiety w kuchni to było zdecydowanie za dużo, nawet dla z natury cierpliwego i spokojnego człowieka, jakim był Otto Kirchner. Siedział z Jasiem przy oknie wychodzącym na podjazd czekając aż tylko uzbiera się na tyle śniegu, by mógł odśnieżać. Odśnieżać, czyli palić po kryjomu przed Marią.
Rudej i Lenie humor wyjątkowo dopisywał.
- Dziewczynki - Maria zawsze tak się zwracała do przyjaciółek i dziewczyn swoich chłopców. - Nie zacznijcie się tylko obrzucać tą mąką jak Michał i Władek przed laty. - zażartowała.
- Pani Maria zawsze miała z nich niezłych pomocników.
- Pomagali ci? - spytała z nieskrywanym zdziwieniem Helena, wyrabiając jednocześnie któreś z kolei ciasto na pierogi.
- Pomagali, to za dużo powiedziane. - odrzekła Maria. Lena spojrzała na zegarek.
- Mogłabym teraz wyjść na chwilę? Powinnam pójść na cmentarz. - cmentarz. Rzeczywiście. Maria też powinna to zrobić. Przecież jest wigilia. A ona, gdyby nie ta młoda dziewczyna, w ogóle nie pomyślałaby o tym. Oblał ją rumieniec.
- Ja też się wybieram. - powiedziała.
- My sobie poradzimy z panią Heleną. - powiedziała Ruda. - Idźcie, idźcie.
- A Jaś?
- Otto z nim zostanie. - uśmiechnęła się Maria. - No już. Leć się przebierać.

Rozdzieliły się przy wejściu. Lena szła powoli cmentarną alejką. Płatki śniegu na jej włosy i twarz, ale nie zwracała na to uwagi. Grób był całkiem ośnieżony. W jej oczach zaszkliły się łzy. A jeśli mu teraz zimno? Zdjęła skórzane rękawiczki i zaczęła z czułością odgarniać śnieg, mimo że to działanie nie miało sensu. Przecież za chwilę znowu napada. Przez głowę przemknęła jej myśl, że to tak samo jak z walką chłopaków. Może to i dobrze, że Janka nie ma? Pewnie wcale nie prysnęliby na zachód, tylko zostałby u Władka w partyzantce. A jeśli nie, to spoglądałby tęsknym wzrokiem w stronę Polski i wrócił tu prędzej czy później. Była zresztą przekonana, że Michał i Bronek prędzej czy później zrobią to samo, ale póki co nikomu o swoim przeczuciu nie wspominała.
Byleby tylko im wszystkim - mamie, tacie, Jankowi, Romkowi - było dobrze, gdziekolwiek są. Chyba tego życzyła sobie na te święta.

Aniołowie, aniołowie biali,
O! poświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zgubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi
by jak człowiek szedł do Boga-Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.
K.K. Baczyński


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Inka dnia Nie 15:30, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:12, 22 Gru 2013    Temat postu:

Moja ukochana pastorałka <3 Piękne opowiadanie, od tego fragmentu:
Cytat:
. A jeśli mu teraz zimno? Zdjęła skórzane rękawiczki i zaczęła z czułością odgarniać śnieg, mimo że to działanie nie miało sensu. Przecież za chwilę znowu napada.
Mam łzy w oczach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:10, 22 Gru 2013    Temat postu:

Poruszyłaś zagadnienie, o którym nigdy nie myślałam: Co robiłby Janek, gdyby żył?
Wydaje mi się, że wyjechaliby z Leną na zachód i zatrzymali się albo w Monachium z MiC, albo w Londynie z Bronkiem i Wandą. Pewnie chciałby walczyć, ciągnęłoby go do Polski, ale nie zrobiłby tego. Ze względu na Jasia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Audrey
Marszałek



Dołączył: 10 Lis 2013
Posty: 1429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Sob 16:23, 04 Sty 2014    Temat postu:

Niesamowite opowiadanie, pełne ciepła i miłości. Cudowne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin