Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Błogosławiona wojna

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Pią 17:57, 06 Gru 2013    Temat postu: Błogosławiona wojna

Chodzę po mieszkaniu i podśpiewuję. Strasznie dziwne uczucie, ale co poradzę na to, że jestem szczęśliwy? To dziś! Randka z Rudą! Randka, prawdziwa, po tym jak powiedziała, że się we mnie zakochała. Wojna? Jaka wojna! Miłość, po prostu miłość! Zupełnie zadowolony nakładam na twarz krem do golenia. W międzyczasie zastanawiam się jaką ubrać koszulę. Podchodzę do malutkiej komody. Wyciągam prawie całą garderobę. Że też nie mogę poprosić matki, żeby mi doradziła! Albo chociaż Guzika. W osłupieniu siadam na łóżku - właśnie uświadomiłem sobie, że zachowuję się zupełnie, jak mój młodszy brat. Cholera, teraz zaczynam go rozumieć. Jeszcze raz rzucam okiem na koszule leżące na łóżku. Rudej spodoba się ta w czerwoną kratkę. Idę do łazienki dokończyć golenie.
Zaraz.
Czy tej koszuli nie powinienem wyprasować? Ale czy ja w ogóle mam żelazko? Mam ochotę wybiec z domu prosto do szpitala, by na kolanach błagać matkę o pomoc, ale stwierdzam, że muszę sobie poradzić sam. Schodzę na dół.
- Pani pułkownikowo... - mówię.
- Tak?
- Może mi pani pomóc?
- Za moment wychodzę, ale czego pan potrzebuje?
- Koszulę muszę wyprasować...
- Żelazko jest w szafce! Poradzi pan sobie, do widzenia! - skoro pułkownikowa Domańska twierdzi, że sobie poradzę, to co może być w tym trudnego. Otwieram szafkę. Urządzenie, które wyciągam to chyba żelazko, chociaż ręki sobie nie dam uciąć. Wyciągam je i próbuję prasować. Marnie mi to idzie. Na koszuli wciąż zostają pomarszczone fałdy. Klnę pod nosem. Spoglądam na zegarek. Pół godziny do spotkania. Z pewnością zdążę zapalić papierosa. Wychodzę na balkon i zastanawiam się co powiem Rudej. Gdzie ją zabiorę? Kino odpada. Kawiarnia raczej też. Może spacer? Tak, romantyczny spacer w parku! Wezmę ją nad rzekę. I przede wszystkim muszę jej kupić kwiaty! Czuję dziwny zapach...jakby coś się paliło, może pułkownikowa Domańska zapomniała wyłączyć pieca? Wchodzę w głąb mieszkania, gdzie dokonuję przerażającego odkrycia: zostawiłem włączone żelazko, postawione na swojej ulubionej koszuli, którą teraz zdobi przerażająco wielka dziura! Zamierzam się z nią rozstać, ale naprawdę była moją ulubioną częścią garderoby, więc upycham do komody. Nienawidzę wyrzucać swoich rzeczy. W takim razie, niech będzie błękitna koszula. I już jej nie prasuję! Może Ruda nie zauważy...

Spryskuję się wodą kolońską, narzucam marynarkę i wychodzę. Tylko bez paniki Władziu. Przecież powiedziała, że się we mnie zakochała, tak? To czym ja się jeszcze stresuję?
- Cześć! - jest. Czerwona sukienka i coś czarnego na niej. Guzik by wiedział jak nazywa się ta część garderoby, ja nie czuję się specjalistą.
- Cześć. - całuję ją w policzek
- Mam nadzieję, że nie dla kamuflażu.
- Udowodnić, że nie? - całuję jeszcze raz.
- Gdzie pójdziemy?
- Na spacer.
- A dokąd?
- Znam takie piękne miejsce.
Pogoda nam dopisuje. Ściągam marynarkę.
- Możemy puszczać kaczki! -krzyknęła zachwycona.
- Umiesz puszczać kaczki?
- Lepiej niż ty!
-Żartujesz! To męska robota! Ja z bratem byliśmy w tym mistrzami, jak ty szyłaś ubranka dla lalek.
- Muszę ci coś wyznać...miałam tylko jedną lalkę, która zawsze chodziła w tej samej sukience. Zdecydowanie wolałam misie. I kaczki. - i rzeczywiście. Ruda jest w tym genialna. Schyla się, żeby podniesć kamień. Łapię się, na nieprzyzwoitym spojrzeniu.
- Pięknie wyglądasz. - mówię.
- Masz na myśli moją fryzurę?
- No...
- Świnia! - śmieje się. Jaka ona jest piękna! Niesamowita! Jak to się w ogóle mogło stać, że dopiero teraz się poznaliśmy? - Władek...a kiedy właściwie ty mnie pocałujesz? W końcu to nasza druga randka! - szczerze mówiąc, szokuje mnie ta jej bezpośredniość. Przed wojną dwa razy byłem na randce: raz z Alicją, dziewczyną ze szkoły. Dostałem później za to burę od jej ojca, a prawie w ogóle wtedy nie rozmawialiśmy. Po prostu poszliśmy do kina. Drugi raz z Krysią, przyjaciółką którejś z dziewczyn Guzika. Bawiłem się fatalnie, bo Michał skradł serce i jednej i drugiej. Ale Ruda...Ruda to zupełnie coś innego. Tak dziewczyna zdarza się jedna na milion. Postanawiam ją pocałować. Zbliżam się do niej. - Ale najpierw musisz mnie złapać! - ucieka. Pod wielkim, starym drzewem wpada w moje objęcia. Przyciskam ją do niego. Bardzo się bałem tego pocałunku. Ostatecznie, tak na poważnie, nigdy nie próbowałem. Całuję ją najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. Ona obejmuje swoimi delikatnymi dłońmi moją głowę. Zaskakuje mnie naturalność tego co robimy - jakby to było nasze jedyne zajęcie od lat. Szczerze mówiąc, nie miałbym nic przeciwko temu. Później po latach, Ruda powie mi, że też się wtedy całowała po raz pierwszy i bardzo się bała.
- Idziesz dziś do banku? - pyta.
- Nie.
- To chodź do mnie...

W mieszkaniu Rudej nie ma nikogo. Otwiera drzwi do malutkiego pokoiku.
- Zrobić ci kawy? Wprawdzie z buraków...
- Ruda, nie chcę kawy. - podchodzę do niej. Znowu zaczynamy się całować i to jeszcze bardziej namiętnie niż w parku. Nawet nie zauważam, kiedy staje przede mną zupełnie naga.
- Nie myśl o mnie źle. Jutro może nas nie być. - mówi w przerwie między pocałunkami. Kochamy się długo i namiętnie. Jakby rzeczywiście ten pierwszy raz miał być ostatni.
- Błogosławię tę wojnę, która dała mi ciebie. - szepczę. I dopiero po wypowiedzeniu tych słów uświadamiam sobie jak idiotycznie one brzmią. Jakby były z jakiejś powieści, albo, jakby powiedział je Michał, do którejś ze swoich licznych ukochanych. Ciekawe, czy ma teraz jakąś dziewczynę.

*
Biegnę najpierw do pułkownikowej. Muszę ją ostrzec. Nie zabieram stamtąd nawet swoich rzeczy. Dopiero po wojnie uświadomiłem sobie, że koszula w czerwoną kratkę, ta którą schowałem na dno szafy została tam, mimo że tak chciałem ją ocalić. Nie mam gdzie pójść. Nie znam żadnych adresów, oprócz tego starego magazynu. I...mieszkania Rudej. Idę pewnie, choć zastanawiam się ciągle co jej powiedzieć. Nie widzieliśmy się w ogóle od tamtego czasu. Pukam. Otwiera mi jakaś starsza kobieta. Nie mam pojęcia kim jest, ani ile wie o Rudej.
- Dzień dobry. Zastałem panią Wiktorię?
- Kim pan jest? - pyta podejrzliwie.
- Jestem jej...kuzynem. Z Lublina. - Ruda mówiła ostatnio, że pochodzi z Lublina.
- Zawołam ją. - mówi niechętnie pod nosem. Po chwili Ruda wychodzi. Chyba cieszy się na mój widok. Wpuszcza mnie do środka.
- Nie miałem gdzie pójść.
- O. U tylko dlatego tu jesteś?
- Jestem tu, bo cię kocham i chcę na ciebie liczyć. - uśmiecha się.
- Możesz zostać ile chcesz.
- Jutro dowództwo mi coś znajdzie.
- W porządku.
- Pójdziesz ze mną?
- Dokąd?
- Do nowego mieszkania.
- Proponujesz mi, żebyśmy razem zamieszkali? - kiwam głową. - Dlaczego jesteś taki czerwony? - pyta i całuje mnie.
- To znaczy, że się zgadzasz?
- To znaczy, że spełniasz moje marzenia.

Marzenia. Każdy dzień z Rudą, jest jak marzenie. Każdy jest najpiękniejszy, chociaż jest wojna, ludzie umierają, Polska umiera...

Wracam ze spotkania z chłopakami. Rudej nie ma. Wpadam w panikę. Zabrali ją? Wpadła w łapance? Odeszła? Znajduję kartkę położoną na toaletce. Kamień spada mi z serca. Musiała wyjechać na wieś. Wróci rano.

Najgorsza noc z ostatnich. Bo samotna. Ruda wraca naprawdę wcześnie. Ściąga płaszcz i rzuca go na fotel.
- Zobacz co zdobyłam! - krzyczy od progu.
- Co? - wyciąga z torby masło i jajka.
- Zrobię ci jajecznicę. - siadam na krześle. Patrzę jak wyciąga patelnię. Roztapia masło. Rozbija skorupki. Smaruje chleb.
- Ruda...to już jutro.
- Wiem.
- Nie boisz się?
- Z tobą? Z tobą się niczego nie boję. Już ci mówiłam, ty jesteś jak Kmicic. - uśmiecham się.
- Chyba to będzie musiał być mój nowy pseudonim.
- Nie miałabym nic przeciwko temu. Chociaż być dziewczyną Kmicica, to nic w porównaniu do bycia dziewczyną Władka Konarskiego, skoczka z Anglii.
- Ironia. Mówiłem ci, że dupa ze mnie, a nie spadochroniarz. - Ruda nakłada na talerz jajecznicę. Kładzie ją przede mną i siada mi na kolanach.
- Nie. - całuje mnie. - Zrobić ci herbaty?
- Nie mów, że masz nawet prawdziwą herbatę.
- Bez przesady...
- Ruda...po akcji na Raichsbank chciałbym cię gdzieś zabrać.
- Gdzie?
- Na ślub Janka. Mojego przyjaciela, pamiętasz?
- Pamiętam. Chętnie poznam bliżej twoich przyjaciół. - mówi znowu się do mnie uśmiechając. A ja naprawdę błogosławię tę wojnę. Choćbym zaraz miał zginąć - warto. Dla tych kilku chwil z nią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:06, 06 Gru 2013    Temat postu:

Przecudowne. Władek bardzo, bardzo kanoniczny i oni jeszcze tacy beztroscy i zakochani... Boże, jak ja kocham te wcześniejsze sezony, jak mi brakuje ich beztroski. Przecudowne opowiadanie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilka1234
Marszałek



Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:15, 06 Gru 2013    Temat postu:

Aaaaa:) Moje:) Cudo:) Haha Władek nie wiedzący jak wygląda żelazko rozbroił mnie;p A czy ta czerwona koszula to nie była taka troszkę podobna do tej z VI sezonu??Smile"coś czarnego" na sukience Rudej też boskie;p Jej jacy oni beztroscy, i Pułkownikowa, którą uwielbiam;p Tak mi poprawiłaś humor!! Dziękuję ślicznie, nie mogłam sobie wyobrazić czegoś lepszego. Smile Z Twoim filmikiem uwijam się, udało mi się skończyć ten dla Sonii, Twój jest tak w połowie, ale będzie duużo dłuższy, postaram się jak najszybciej go dokończyć i dodać żebyś zbyt długo nie czekała. Jeszcze raz dziękuję Ci ślicznie:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:25, 06 Gru 2013    Temat postu:

A co ona miała czarnego, bo nie pamiętam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilka1234
Marszałek



Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:34, 06 Gru 2013    Temat postu:

Bolerko;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:43, 06 Gru 2013    Temat postu:

Guzik by znał to słowo Razz Ależ to opowiadanie jest boskie, no nie mogę aż! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mondler
Marszałek



Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 1935
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:38, 06 Gru 2013    Temat postu:

Rozpływam się Smile Wiem, że prezent dla Asi, ale i mnie tym opowiadaniem udobruchałaś Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin