Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Pudełko

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:10, 12 Sty 2014    Temat postu: Pudełko

Nie lubię Leny. Nie lubię pisać w I osobie. Ale to opowiadanie chodzi za mną od dłuższego czasu, więc w końcu... Nie jestem monotematyczna! Cool Miłej lektury

Duże, szare, kartonowe pudełko z lekko nadgryzionymi przez szczury brzegami. Położyłam je na stole, a teraz na nie patrzę. To nienormalne, bać się pudełka. A jednak, gdy tylko panna Halinka wcisnęła mi je w ręce, poczułam paniczny strach, tak jak na Pawiaku, tak jak w getcie. A przecież teraz nic mi już nie groziło. Nikt nie mógł mnie zabić, byłam bezpieczna. Moje życie było ustabilizowane. Miałam piętnastoletniego syna, męża, którego może nie kochałam, ale przy którym byłam szczęśliwa. Realizowałam się w pracy, moi przyjaciele… Moi przyjaciele o mnie nie pamiętali. Macie taką łatwą zdolność osądzania. Tak, zdradziłam was, ale zrobiłam to, by ratować swoje dziecko. Zostaliście mnie z tym samą… A potem odwróciliście się. Kiedy byłam na pogrzebie Michała, widziałam, jak wszyscy na mnie patrzą. Nie pasowałam do tych wspaniałych, niezłomnych bohaterów. Nigdy nie byłam bohaterką… Boję się podejść do pudełka, a co dopiero otworzyć je. Siedzę w fotelu i patrzę na karton tępym spojrzeniem.
- Lena – Do pokoju wchodzi mój mąż – Co się stało? Przyszłaś jakaś taka nieswoja, nie chciałaś z nikim rozmawiać…
- Nic – odpowiadam, nawet zgodnie z prawdą, bo przecież nie stało się nic naprawdę ważnego.
- Co to za pudełko? – podchodzi do mnie i przytula mnie. Jestem bezpieczna, nic mi nie grozi.
- Szłam dzisiaj do pracy, jak codziennie. Odkąd przeniesiona siedzibę BOS-u na Leszno, to przechodzę obok mojej starej kamienicy, tam, gdzie mieszkałam przed wojną. Nawet się już nad tym nie zastanawiam, bezrefleksyjnie idę do pracy. Usłyszałam, że ktoś mnie woła, per „panienko Sajkowska”. To była panna Halinka, nasza przedwojenna gospodyni. Zatrzymałam się, mama mnie nauczyła kultury, liczyłam na kilka minut kurtuazyjnej rozmowy. Okazało się, że ona ma moje… nasze rzeczy sprzed wojny. Zostawiliśmy je przed pójściem do getta, bo Niemcy by to wzięli. Po wojnie już o tym nie myślałam, nie chciałam wracać do przeszłości. Dalej nie chcę, ale musiałam… Po pracy poszłam do niej i wzięłam to pudełko.
- Chcesz je otworzyć? – jak zwykle mnie rozumiał.
- Nie wiem. Boję się.
- Czego?
- Wspomnień – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Lena, jeśli tego nie otworzysz, to do końca życia będziesz się zadręczać. Chyba czas uporać się z duchami przeszłości. Jeśli chcesz, to będę tutaj z tobą. Chcesz?
- Nie wiem. Tak. Nie. Najchętniej wyrzuciłabym to gdzieś daleko…
- Mamo! Zawiążesz mi krawat? – Janek nie wchodził, Janek wpadał – Umówiłem się z koleżanką do teatru. Coś się stało? – zapytał, widząc pewnie, w jakiej rozsypce jestem.
- Nie, nic – Janek chyba miał rację, mówiąc kiedyś, że jestem strasznym kłamczuchem. Mój Janek, chociaż nie, to złe określenie. Janek mąż.
- Co to za pudełko? – czemu ci mężczyźni są tak spostrzegawczy?
- Moja przeszłość.
- Chcesz to otworzyć?
- Tak.
Na miękkich nogach wstałam z fotela i podeszłam do pudełka. Próbowałam sobie przypomnieć, jak udało mi się przetrwać Pawiak, getto. Miałam Janka – mój punkt oparcia, do którego odwoływałam się, gdy było mi źle. Byłam silna, a mój najukochańszy przecież mnie cały czas mocno trzyma i ma na mnie oko. Otwieram. Z opakowania wylewa się biel muślinu, ozdobiona tu i ówdzie koronką. Moja suknia ślubna.

- Lenko, nie rozumiem, co tak podoba ci się w tej sukience? – Sabina Sajkowska była jak zawsze sceptycznie nastawiona do wyborów córki – Stać cię na coś dużo lepszego, nie możesz w dniu swojego ślubu wyglądać jak żebraczka!
Lena z pobłażaniem słuchała monologu mamy. Przecież to nie ważne, jaka sukienka. Za dwa miesiące będzie żoną swojego Janka, miłości swojego życia. Mogłoby być lepiej?
- A gdzie zamieszkacie po ślubie? – zaatakowała profesorowa.
- Mamo, ile razy mam ci mówić, że kupiliśmy już mieszkanie. Dwa pokoje, kuchnia, łazienka.
- Gdzie? Na Pradze?
- Mamo! Nie, nie na Pradze. Zmieńmy proszę temat, bo ja doskonale wiem, że marnuję sobie życie, że nie powinnam wychodzić za mąż za jakiegoś szewczyka z Pragi, że Wacław Kostkowski jest przystojny i kto to widział taki mezalians… Ale mamo, ja kocham Janka i z nikim innym nie będę szczęśliwa.
- Lenko, wiesz, że… - zaczęła znów Sajkowska.
- Wiem, mamo.
- Nie, córeczko, nie wiesz. Ja ci zazdroszczę, że tak bardzo kogoś kochasz.
***
- Lena, nie mierz tyle razy tej sukienki, bo jeszcze ją poprujesz! – Sabina nie mogła się nadziwić córce.
- I tak wyglądasz brzydko – wtrącił pryszczaty siedemnastolatek, Romek.
- Na pewno lepiej, niż ty – odgryzła się Lena.
Jeszcze raz przejrzała się w lustrze. Sukienka leżała idealnie. Brakowało oczywiście pantofli, welonu, odpowiedniej sukienki, ale przecież nie to się liczy. Korzystając z tego, że jest sama w zamkniętym pokoju, powiedziała cicho słowa przysięgi:
- Ja, Lena, biorę sobie ciebie, Janie, za męża…
- Bardzo mnie to cieszy, moja piękna narzeczono – poczuła na swojej szyi gorące usta Janka.
- Co ty tu robisz? – zapytała między pocałunkami – Nie wiesz, że to przynosi pecha?
- Co? – Janek nie miał zamiaru wypuszczać jej z objęć.
- Nie powinieneś widzieć mnie w sukni ślubnej przed ślubem! – ofuknęła go Lena – Bo nasze małżeństwo nie będzie szczęśliwe…
- Lenko – powiedział poważnie, sadzając ją sobie na kolanach – Chyba nie wierzysz w te durne zabobony. Czy ty uważasz, że my będziemy ze sobą nieszczęśliwi?
- Nie, Janek. Ale po co kusić los…
- O, nie! – krzyknął teatralnie Markiewicz – Zobaczyłem cię w sukience ślubnej, całkiem ładnej nawiasem mówiąc, to na pewno się rozwiedziemy, znienawidzimy i wszystko, co najgorsze. To jest głupie, Lenko.
- Może i głupie, ale jeszcze zobaczysz, że nam to przyniesie pecha – powiedziała ona, lekko urażona.
- Ty jesteś uparta, wiesz. Posłuchaj – wziął jej twarz w swoje dłonie – Kocham cię. Obiecuję ci, że nasze małżeństwo będzie piękne, wspaniałe, jakie tam chcesz. Będę ci robił codziennie śniadania do łóżka. Będziesz żoną najzdolniejszego architekta w Warszawie, będziemy jeździli na wakacje nad morze, będziemy chodzić do twoich rodziców na Wigilię, a do moich na Wielkanoc. Będziemy mieli syna, dom, psa i kota – pocałował ją w nos – Będziemy żyć długo i szczęśliwie.


Długo i szczęśliwie. Ciągle pamiętam, jak mi to obiecywał. Nie, nie było ani długo, ani tak szczęśliwie. Nie mieliśmy domu, psa, kota, nasi rodzice nie żyją, rodzeństwo też… Jedyne, co nam zostało, to Jaś… Nasz Jaś. Przez chwilę pomyślałam, że gdyby nie wojna, to teraz pewnie bylibyśmy starym, kłócącym się małżeństwem. Nie chciałam płakać, szybko odłożyłam sukienkę na bok. Welon też. Czemu uparłam się na ślub w październiku, gdyby nie to, to dłużej bylibyśmy razem?
- Wszystko w porządku? – Grzegorz dopytuje mnie, jakby nie widział, że próbuję się nie rozkleić.
- Tak…
- W tym brałaś ślub ? – docieka Jaś, pardon, Janek.
- Nie, ta sukienka leżała w piwnicy u panny Halinki, a ja miałam suknię z wypożyczalni, kosztowała mnie kiełbasę i dwa kilo słoniny – śmieję się do wspomnień. – Była za duża, zupełnie nie leżała i miała plamę… Ale byłam szczęśliwa.
Zaglądam do pudełka, ciesząc się, że spacer po przeszłości sprawia mi trochę radości i nie jest tak przerażający, jak się spodziewałam. Stos zeszytów, jeszcze ze studenckich czasów. Otwieram jeden z nich i nogi mi się uginają. Pochylone w lewo, lekko krzywe literki. Pismo Janka.

Janek z niecierpliwością wpatrywał się w drzwi, zupełnie nie słuchając wykładu profesora Majewskiego. Miejsce obok niego, które zawsze zajmowała Lenka, było puste. Gdzie mogła być, znowu kłóciła się z matką? Jego przyszła teściowa nie przepadała za nim, mówiąc delikatnie. Mowiąc prawdę, nie cierpiała go i nie chciała, by jedyna córka marnowała się z „jakimś pożal się Boże szewczykiem z Pragi”. Ku jego ogromnej uldze, drzwi skrzypnęły i pojawiła się w nich Lena. Przyglądając się jej, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Zaręczył się z najpiękniejszą dziewczyną w całej Warszawie, co tam Warszawie, w Polsce. Sajkowska próbowała wytłumaczyć swoje spóźnienie, w końcu Majewski pozwolił jej usiąść. Janek poczuł uścisk zimnej dłoni swojej ukochanej.
- Wszystko w porządku? – zapytał.
- Tak.
- To czemu się spóźniłaś? Ty, taka panienka z dobrego domu?
- Przewróciłam się na lodzie …
- Nic ci się nie stało? – przestraszył się Janek nie na żarty.
- Nie, nic. Trochę mnie boli nadgarstek i kostka, ale daję radę.
- Daj ten zeszyt – wyjął z jej rąk jeden z brulionów – Będę za ciebie robił te notatki.


Chyba jednak strasznie go wykorzystałam. A to notatki, a to ściągi na egzaminy, a to robienie rysunków. A on się na wszystko godził. Może to dlatego, gdy jego zabrakło, byłam tak strasznie pusta i samotna, nie umiałam sobie poradzić. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że mimo tego, że Grzegorz jest dla mnie bardzo ważny, to gdyby Janek… To kompletnie nierealne, wiem, ale gdyby on jednak żył, to odrzuciłaby całe moje dotychczasowe życie i poszłaby za nim na koniec świata. Taka miłość na całe życie.
- Lena – Grzegorz obejmuje mnie – Ty to się zawsze lubisz wysługiwać mężczyznami. Czego on by dla ciebie nie zrobił. Pewnie przez ciebie zawalał egzaminy…
Nie słyszę dalszych słów swojego męża. To przeze mnie Janek zginął. Gdybym bardziej znała się na ludziach, gdybym przejrzała Leona, to… on by żył! Nie patrzę na nic, zaczynam płakać, tak bardzo, jak nie płakałam od dawna. To jest moja wina, wszystko…
- Lena, cicho – Grzesiu przytula mnie – Lenko…
Tak jak on. Grzegorz nigdy nie nazywał mnie Lenką, Lenką byłam tylko dla Janka. Wyrywam się z jego objęć i sięgam po zeszyt. Zza okładki wypada mały kartonik. Sięgam po niego i wczytuję się w treść. „Pracownia architektoniczna. Lena i Jan Markiewiczowie”. Mam dość, pamiętam jak dziś, jak leżeliśmy razem w łóżku i rozmyślaliśmy, rozmawialiśmy o przyszłości.

[img]Janek naprawdę nie lubił obiadków u Sajkowskich. Profesorowa zawsze chciała udowodnić mu, że jest nikim, Romek również miał go za zero, a profesor Sajkowski żył w innym świecie. Gdyby nie Lenka i jej namowy, nigdy by tu nic nie zjadł. Zwłaszcza z tych porcelanowych talerzy, które miały pewnie wartość dwóch miesięcznych pensji jego ojca.
- I z czego będziecie żyli? – Sajkowska jak zawsze poruszyła temat pieniędzy. Jakby na świecie nie było niczego ważniejszego.
- Mamo –przerywa jej Lena – Nie rozmawiajmy o pieniądzach przy obiedzie.
- Czy to źle, że martwię się o swoją córkę?
- Nie, pani Sabino – ciekawe, czy kiedykolwiek pozwoli mu nazywać się „mamą”. Szczerze w to wątpił – To dobrze. W tym roku kończymy z Lenką studia, założymy swoją pracownię architektoniczną. Zrobiłem już nawet wizytówki – podał Sabinie jeden z kartoników.
- Moja córka ma pracować? – oburzyła się ona.
- Mamo – wtrąciła przyszła pani architekt – Właśnie po to studiuję, żeby pracować.
- Pani Sabino, Lenka będzie ze mną szczęśliwa, obiecuję to pani. Zrobię wszystko, żeby jej nieba przychylić.
- Ale ja wam nigdy pieniędzy nie pożyczę – powiedziała stanowczo profesorowa.
- Obędziemy się – stwierdził gorzko Janek.[/img]

- Grzegorz, to już koniec – oświadczam twardo – Mam dość na dzisiaj.
Wkładam suknię z powrotem do pudła. Nie chcę już wracać do przeszłości, dziś pożegnałam Janka, na rodziców i Romka jeszcze przyjdzie czas.
- Chodź, synku – uśmiecham się do Jasia – Zawiążę ci ten krawat.
- Mamo, a czy ty – Grzegorz wychodzi z pokoju. Czy jest mu przykro? – Ty kochasz Grzegorza?
- Tak, Jasiu. Nie tak, jak Janka, twojego tatę, ale kocham.
- Żałuję, że go nie poznałem. Chciałbym być taki, jak on – łamie mu się głos
- Jesteś, synku, jesteś.
Przytulam Jasia, tak jak wtedy, gdy miał trzy lata, a ja, żeby go ratować, zdradziłam swoich przyjaciół. Dużo straciłam, ale zyskałam rodzinę. A w Jasiu ciągle mam Janka. Mimo wszystko, jestem szczęśliwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilka1234
Marszałek



Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:22, 12 Sty 2014    Temat postu:

Piękne i wzruszające. Skąd wy dziewczyny bierzecie te pomysły?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Audrey
Marszałek



Dołączył: 10 Lis 2013
Posty: 1429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Nie 22:27, 12 Sty 2014    Temat postu:

Piękne opowiadanie Smile.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Nie 22:37, 12 Sty 2014    Temat postu:

Ale ryczę, w ogóle nie widać po tym opowiadaniu, że nie lubisz Leny (która swoją drogą absolutnie nic złego nie zrobiła). Wiesz, jakie jest wspaniałe? Zaryzykuję stwierdzeniem, że to najlepsze z Twoich opowiadań. Chciałabym wiedzieć, co jeszcze Lena znajdzie w pudle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:37, 13 Sty 2014    Temat postu:

Ale obfite komentarze... Smile
A tak serio, to dziękuję za wszystkie, ja nie lubię tego opowiadania, ale musiałam je napisać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Konarska dnia Pon 17:38, 13 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Pon 18:13, 13 Sty 2014    Temat postu:

Ej no, mój jest obfity! Szkoda, że go nie lubisz, bo jest świetne Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:24, 13 Sty 2014    Temat postu:

Naprawdę przepiękne, cudownie napisane i właśnie - Skąd Wy bierzecie takie pomysły?
Ale Michała uśmierciłaś!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:06, 14 Sty 2014    Temat postu:

Aniu, mogłam go zrobić mężem Leny, to było lepsze wyjście.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edda
Pułkownik



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łagiewniki

PostWysłany: Śro 21:32, 15 Sty 2014    Temat postu:

Też kiedyś starałam się pisać o Lenie, ale jakoś "nie mogę wejść w jej mózg". Jest postać, która jest kreowana przez scenarzystów na czyście altruistyczną (zmieniło się to w VI sezonie, przez co bardzo się ucieszyłam). Podoba mi się Grzegorz, nie wiem czemu, nikt nie chce Leny wiązać z kimś innym. Przecież to normalne. Pooba mi się kompozycja, Lenka znajduje coś w pudle i mamy retrospekcję. Para Lena i Janek bardzo mi się podoba, a raczej początki pary.
W ogóle nie wiać, że nie lubisz Leny, nic a nic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:14, 15 Kwi 2014    Temat postu:

Mogę się pochwalić? Wysłałam to opowiadanie na konkurs "Dalsze losy Leny" i... wygrałam. Pani Agnieszka uznała to "działko" za najlepsze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Wto 18:40, 15 Kwi 2014    Temat postu:

Gratuluję wygranej! Very Happy Właśnie, miałam wrażenie, że już je gdzieś czytałam! Świetne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Wto 20:57, 15 Kwi 2014    Temat postu:

Ojej, Ola naprawdę? Cudownie! Co to był za konkurs, co wygrałaś fajnego Very Happy ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:15, 15 Kwi 2014    Temat postu:

Agnieszka organizowała taki konkurs? Gratuluję! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin