Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

63 dni chwały
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:35, 11 Sty 2014    Temat postu:

Dziękuję Smile Ale jestem głupia, zapomniałam, że napisałam opowiadanie. Hanię musiałam wskrzesić, bo to był jedyny sposób, żeby uratować Michała. Kontynuacja - na pewno, nie wiem tylko, kiedy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edda
Pułkownik



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łagiewniki

PostWysłany: Sob 16:43, 11 Sty 2014    Temat postu:

O kurcze, ale mi się pooba to opowiadanie, naprawdę. Szczególnie Celina, która jest zmęczona powstaniem, ale też w tym opowiadaniu jest bardziej dziewczęca, niż zawsze ja piszę o niej. Po prostu jedna z wielu, która żyła w czasie powstaniu. Ale podoba mi się, a Hanię będę lubiła, nawet jak odbije Celinie Michała, o Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:19, 11 Sty 2014    Temat postu:

Dziękuję. Hania odibje Celinie Michała, to brzmi ciekawie. Tylko to się chyba stanie wtedy romansidłem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:56, 11 Sty 2014    Temat postu:

Już myślałam, że kolejna część nigdy nie powstanie. Jak dobrze, że Cię wzięło na tę kontynuację, bo ja uwielbiam to opowiadanie. Wręcz ubóstwiam. Bardzo chciałabym w serialu zobaczyć Celinę opatrującą rannego Michała. I jak on wyznaje jej miłość w takiej sytuacji.
Cudowne. Celinka jest tutaj taka delikatna i bezbronna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edda
Pułkownik



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łagiewniki

PostWysłany: Sob 18:01, 11 Sty 2014    Temat postu:

Nie namawiam, po prostu chcę dać do zrozumienia, że tak zaczęłaś budować tę postać, że chyba nawet jakbym chciała, nie będę mogła jej znielubićSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:51, 20 Sty 2014    Temat postu:

Chyba właśnie odeszłam od pierwotnego zamiaru... Miłej lektury!
Okropna suchość w ustach. Ból gardła, rwanie w brzuchu.
- Michał? – ten sam miły głos.
Głos Celiny.
- Jak się czujesz? Chcesz wody? – zapytała, znów trzymając go za rękę.
Sen, deja vu? Znów jej palce na jego wargach, znów spijał z nich krople wody. Tak samo, nie inaczej.
- Możesz na mnie spojrzeć? – powiedziała z troską w głosie.
Otworzył oczy… Jak ciężko. Słońce, które wpadało przez wybite okno niemalże go oślepiło. Było tak przyjemnie, ciepło, nic dziwnego, w końcu był drugi tydzień sierpnia.
- Celina? Jesteś? – zapytał, nie mogąc nigdzie dojrzeć swojej ukochanej.
- Jestem, jestem przy tobie cały czas – pochyliła się nad nimi.
Strasznie się zmieniła… Z jej sukienki zostały brudne strzępy, włosy miała tłuste, na rękawie zaschła krew.
- Który dzisiaj mamy? – spytał, równie słabo, jak kiedyś.
- Czternasty – westchnęła ona – Jak myślisz, kiedy to wszystko się skończy?
- Co?
- Powstanie, wojna. Dożyjemy tego?
- Dożyjemy, dożyjemy. I będziemy ze śmiechem to wspominać, wiesz?
Do pomieszczenia, w którym leżał, weszła młoda kobieta w kitlu, który, teoretycznie biały, cały był brudny, pełen krwi i błota.
- Dzień dobry, pani doktor! – usłyszał głos mężczyzny, leżącego pod drugą ścianą. A więc nie byli tu sami.
- Dzień dobry, panie Janie, jak się pan dzisiaj czuje? – pochyliła się nad rannym.
- Lepiej, już się nie mogę doczekać, aż mnie pani stąd wypuści.
- Oj, obawiam się, że nieprędko. Ma pan przestrzelone płuco, nie może pan sobie ot, tak spacerować.
- Ależ pani doktor, ja nie chcę umierać, tak w szpitalu.
- A kto panu, panie Jasiu kochany, powiedział, że pan tu umrze?
- Niemcy zabijają rannych – szepnął on cicho – Pani Haniu, ja muszę, ja sobie obiecałem, że ja pomszczę.
- Kogo?
- Narzeczoną.
***
Strzelec Jan, zżymający się na mało oryginalny pseudonim, w rzeczywistości nosił takie samo, równie pospolite imię. Miał dwadzieścia cztery lata, co czyniło go jednym ze starszych w swoim oddziale. Przed powstaniem nie był jednak zaangażowany w podziemie, do konspiracji wciągnął go kolega pod koniec lipca. Janek początkowo nie chciał się zgodzić, miał przecież narzeczoną, chciał przede wszystkim przeżyć i założyć rodzinę, gdy jednak dowiedział się, że o dwa lata młodsza od niego Krysia również jest zaangażowana w walkę, złożył przysięgę. Gdy widzieli się, jeszcze przed mobilizacją, dowiedział się, że jego ukochana Krysia jest sanitariuszką. Z entuzjazmem opowiadała mu o tym, że ma szczęście pracować z doktor Marią Konarską „Burzą”, słynnym warszawskim chirurgiem. Wtedy widział ją po raz ostatni. „Kasia”, bo taki pseudonim miała jego narzeczona, pracowała w szpitalu na Woli. Niemcy wpadli tam czwartego sierpnia. Kiedy wrócił, tak samo, jak porucznik Szary, o którym krążyły już legendy, zobaczył tylko dziewczynę z przestrzelonym czołem. Chyba ktoś ją dobił. Od tego czasu „Jan” stracił całą wole przetrwania. Krysia, jego miłość, nie żyła, a on powinien dołączyć do niej. Obiecywał jej to kiedyś… Musiał jeszcze pomścić jej śmierć, tak wczesne przerwane życie. Zgłaszał się do najcięższych akcji, szedł zawsze w pierwszej linii, przed oczami mając Kasię, jak śmieje się podczas jednej z randek nad Wisłą.
***
- Michał – doktor Hania pochylała się teraz nad nim – Posłuchaj, to tylko draśnięcie. Bardzo cię boli?
- Nie, prawie w ogóle, Haniu – powiedział, uśmiechając się do lekarki.
- Pamiętasz mnie? – zdziwiła się Głowacka.
- Oczywiście, Hania, dziewczyna, dzięki której poznałem Celinę.
Ach, tak. Oczywiście, przecież to Celina była tą jego miłością życia.
- Wrócmy do twojej rany. W normalnych okolicznościach trzymałabym cię tutaj przez tydzień, ale sam przyznasz, że okoliczności normalne nie są.
- Przyznaję.
- Nie przerywaj mi. Mam strasznie dużo rannych, nie ma dla nich miejsc, a ty, ty wyglądasz na podleczonego. Muszę tylko sprawdzić, czy wdało się zakażenie – to mówiąc, odsunęła mu bandaż – Nie, wszystko jest w porządku. Przyniosę ci czyste ubranie i będziemy musieli się pożegnać – powiedziała, uśmiechając się – No chyba, że cos ci dolega. Możesz chodzić?
Zaparł się na rękach i wstał. Udało się.
- Na tobie się rany dobrze goją – stwierdziła z uśmiechem lekarka – Jakby coś, masz przy sobie Celinkę.
Po chwili przyszła do sali z czystą koszulą w rękach.
- Haniu – złapał ją za rękę – Mam do ciebie prośbę.
- Słucham?
- Wasze lekarskie środowisko nie jest wielkie, prawda?
- Prawda.
- Posłuchaj, moja mama, ona też jest lekarzem. Maria Konarska, chirurg… Ja, straciłem z nią kontakt, nie wiesz może, czy ona.. – Nie mógł tego powiedzieć. Słowa „nie żyje” nie przechodziły mu przez gardło.
- Nie wiem, Michał. Doktor Konarska pracowała na Woli, a potem szpital zlikwidowali…
- I tyle? – miał tylko nadzieję, że w jego głosie nie słychać wielkiego zawodu. Przecież szansa, żeby mama żyła była naprawdę mała.
- Daj mi skończyć! – uniosła się lekarka – Ale to już nie są potwierdzone informacje.
- Mów wszystko, co wiesz!
- Podobno uratował ją adiutant Fischera… Wywiózł gdzieś poza Warszawę, ale nie wiem, Michał. Może to plotki?
- Poza Warszawę? Po co poza Warszawę?
- Pod Warszawą mieszka pani Gertruda Fischer, ona ceniła twoją matkę. To głupie, przeciez mogą mieć niemieckiego lekarza, ale ktoś mi powiedział, że pani doktor ją leczy.
- Dziękuję, Haniu – pocałował lekarkę w ręce.
- Za co? Nie powiedziałam ci nic konkretnego – broniła się dziewczyna.
- Za nadzieję.
Okropna suchość w ustach. Ból gardła, rwanie w brzuchu.
- Michał? – ten sam miły głos.
Głos Celiny.
- Jak się czujesz? Chcesz wody? – zapytała, znów trzymając go za rękę.
Sen, deja vu? Znów jej palce na jego wargach, znów spijał z nich krople wody. Tak samo, nie inaczej.
- Możesz na mnie spojrzeć? – powiedziała z troską w głosie.
Otworzył oczy… Jak ciężko. Słońce, które wpadało przez wybite okno niemalże go oślepiło. Było tak przyjemnie, ciepło, nic dziwnego, w końcu był drugi tydzień sierpnia.
- Celina? Jesteś? – zapytał, nie mogąc nigdzie dojrzeć swojej ukochanej.
- Jestem, jestem przy tobie cały czas – pochyliła się nad nimi.
Strasznie się zmieniła… Z jej sukienki zostały brudne strzępy, włosy miała tłuste, na rękawie zaschła krew.
- Który dzisiaj mamy? – spytał, równie słabo, jak kiedyś.
- Czternasty – westchnęła ona – Jak myślisz, kiedy to wszystko się skończy?
- Co?
- Powstanie, wojna. Dożyjemy tego?
- Dożyjemy, dożyjemy. I będziemy ze śmiechem to wspominać, wiesz?
Do pomieszczenia, w którym leżał, weszła młoda kobieta w kitlu, który, teoretycznie biały, cały był brudny, pełen krwi i błota.
- Dzień dobry, pani doktor! – usłyszał głos mężczyzny, leżącego pod drugą ścianą. A więc nie byli tu sami.
- Dzień dobry, panie Janie, jak się pan dzisiaj czuje? – pochyliła się nad rannym.
- Lepiej, już się nie mogę doczekać, aż mnie pani stąd wypuści.
- Oj, obawiam się, że nieprędko. Ma pan przestrzelone płuco, nie może pan sobie ot, tak spacerować.
- Ależ pani doktor, ja nie chcę umierać, tak w szpitalu.
- A kto panu, panie Jasiu kochany, powiedział, że pan tu umrze?
- Niemcy zabijają rannych – szepnął on cicho – Pani Haniu, ja muszę, ja sobie obiecałem, że ja pomszczę.
- Kogo?
- Narzeczoną.
***
Strzelec Jan, zżymający się na mało oryginalny pseudonim, w rzeczywistości nosił takie samo, równie pospolite imię. Miał dwadzieścia cztery lata, co czyniło go jednym ze starszych w swoim oddziale. Przed powstaniem nie był jednak zaangażowany w podziemie, do konspiracji wciągnął go kolega pod koniec lipca. Janek początkowo nie chciał się zgodzić, miał przecież narzeczoną, chciał przede wszystkim przeżyć i założyć rodzinę, gdy jednak dowiedział się, że o dwa lata młodsza od niego Krysia również jest zaangażowana w walkę, złożył przysięgę. Gdy widzieli się, jeszcze przed mobilizacją, dowiedział się, że jego ukochana Krysia jest sanitariuszką. Z entuzjazmem opowiadała mu o tym, że ma szczęście pracować z doktor Marią Konarską „Burzą”, słynnym warszawskim chirurgiem. Wtedy widział ją po raz ostatni. „Kasia”, bo taki pseudonim miała jego narzeczona, pracowała w szpitalu na Woli. Niemcy wpadli tam czwartego sierpnia. Kiedy wrócił, tak samo, jak porucznik Szary, o którym krążyły już legendy, zobaczył tylko dziewczynę z przestrzelonym czołem. Chyba ktoś ją dobił. Od tego czasu „Jan” stracił całą wole przetrwania. Krysia, jego miłość, nie żyła, a on powinien dołączyć do niej. Obiecywał jej to kiedyś… Musiał jeszcze pomścić jej śmierć, tak wczesne przerwane życie. Zgłaszał się do najcięższych akcji, szedł zawsze w pierwszej linii, przed oczami mając Kasię, jak śmieje się podczas jednej z randek nad Wisłą.
***
- Michał – doktor Hania pochylała się teraz nad nim – Posłuchaj, to tylko draśnięcie. Bardzo cię boli?
- Nie, prawie w ogóle, Haniu – powiedział, uśmiechając się do lekarki.
- Pamiętasz mnie? – zdziwiła się Głowacka.
- Oczywiście, Hania, dziewczyna, dzięki której poznałem Celinę.
Ach, tak. Oczywiście, przecież to Celina była tą jego miłością życia.
- Wrócmy do twojej rany. W normalnych okolicznościach trzymałabym cię tutaj przez tydzień, ale sam przyznasz, że okoliczności normalne nie są.
- Przyznaję.
- Nie przerywaj mi. Mam strasznie dużo rannych, nie ma dla nich miejsc, a ty, ty wyglądasz na podleczonego. Muszę tylko sprawdzić, czy wdało się zakażenie – to mówiąc, odsunęła mu bandaż – Nie, wszystko jest w porządku. Przyniosę ci czyste ubranie i będziemy musieli się pożegnać – powiedziała, uśmiechając się – No chyba, że cos ci dolega. Możesz chodzić?
Zaparł się na rękach i wstał. Udało się.
- Na tobie się rany dobrze goją – stwierdziła z uśmiechem lekarka – Jakby coś, masz przy sobie Celinkę.
Po chwili przyszła do sali z czystą koszulą w rękach.
- Haniu – złapał ją za rękę – Mam do ciebie prośbę.
- Słucham?
- Wasze lekarskie środowisko nie jest wielkie, prawda?
- Prawda.
- Posłuchaj, moja mama, ona też jest lekarzem. Maria Konarska, chirurg… Ja, straciłem z nią kontakt, nie wiesz może, czy ona.. – Nie mógł tego powiedzieć. Słowa „nie żyje” nie przechodziły mu przez gardło.
- Nie wiem, Michał. Doktor Konarska pracowała na Woli, a potem szpital zlikwidowali…
- I tyle? – miał tylko nadzieję, że w jego głosie nie słychać wielkiego zawodu. Przecież szansa, żeby mama żyła była naprawdę mała.
- Daj mi skończyć! – uniosła się lekarka – Ale to już nie są potwierdzone informacje.
- Mów wszystko, co wiesz!
- Podobno uratował ją adiutant Fischera… Wywiózł gdzieś poza Warszawę, ale nie wiem, Michał. Może to plotki?
- Poza Warszawę? Po co poza Warszawę?
- Pod Warszawą mieszka pani Gertruda Fischer, ona ceniła twoją matkę. To głupie, przeciez mogą mieć niemieckiego lekarza, ale ktoś mi powiedział, że pani doktor ją leczy.
- Dziękuję, Haniu – pocałował lekarkę w ręce.
- Za co? Nie powiedziałam ci nic konkretnego – broniła się dziewczyna.
- Za nadzieję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inka
Marszałek



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Pon 22:28, 20 Sty 2014    Temat postu:

Wow! Chcę jeszcze! Genialny pomysł z powrotem do dawnych postaci - Hania, Gertruda - aż mnie zżera ciekawość co dalej!
P.S. Wkleiłaś opowiadanie dwa razy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:37, 20 Sty 2014    Temat postu:

Wciąż nie mogę uwierzyć, że Hania jest lekarzem, a Gertruda wcale nie wróciła do Rzeszy. No, no, czekam na rozwój wydarzeń, bo zrobiło się naprawdę ciekawie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:10, 28 Sty 2014    Temat postu:

Pogubilam się w chronologii, nie będę pisała dalej, ale będzie obiecuję jeszcze jedno o PW.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:30, 02 Lut 2014    Temat postu:

Bardzo mnie zasmuciłaś wiadomością, że rezygnujesz z kontynuacji. To opowiadanie było tak prawdziwe... Oczywiście "Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój" w niczym mu nie ustępuje, ale każde Twoje opowiadanie ma tak cudowny klimat... żal mi, ale skoro podjęłaś taką decyzją - dobrze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:31, 02 Lut 2014    Temat postu:

Przestałam je kochać, wiem, jak głupio to brzmi, ale już no... bo jak piszę, to muszę czuć to opowiadanire, każde traktuję jak dziecko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin