Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Powrót
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Pon 16:37, 21 Lip 2014    Temat postu: Powrót

Ughhhhh, znowu piszę o Norze. Ale co mam zrobić, skoro sprawia mi to przyjemność? Moja wizja powstania - nigdy o nim nie pisałam, a idąc tropem niektórych forumowiczek postanowiłam spróbować. Smile Napiszcie mi tylko, czy warto, bo nie będę wiedziała, czy, hm, warto. Taki trochę skok w czasie i trochę chaosu, ale mam nadzieję, że się odnajdziecie, bo to miał być taki trochę efekt zamierzony. Ach, coś jeszcze - ślub. Powtarza się to wydarzenie w wielu opowiadaniach, ale ja lubię motywy wędrowne, bo każdy może je pokazać na swój sposób.

Mam dwadzieścia trzy lata. Czasem myślę o swoim życiu, jak każdy chyba młody człowiek. Myślałam o wojnie. Tak dużo ludzi ją przeżyło. Tak dużo nie. To bardzo ważne, uczestniczyć w takim wydarzeniu. Może spiszę wspomnienia? Kto wie, czy będę to pamiętała za dwadzieścia czy trzydzieści lat. Może to trochę banalne, ale pozwoli mi wrócić do niektórych wydarzeń. Wracam do przeszłości. Wracam do siebie samej. Tak, to najważniejszy powrót w moim życiu.
Na myśl nasuwa mi się powstanie. Jednak jakoś nie udaje mi się napisać o nim od początku do końca, chronologicznie. Zaczynam od wydarzenia, które szczególnie zapadło mi w pamięć.

- Będziesz świadkową? - pyta się ,,Klawisz" ,,Sznurka", kiedy gdy ta wróciła z miasta.
- ,,Śnieżynka" i ,,Donica" się pobierają? - uśmiecha się ona. Jak to jest, że ona jest taka dzielna!
- Tak, ale problem w tym, że teraz.
- Dobrze, jasne – odpowiada ,,Sznurek" , rozpuszczając ubłocone, tłuste włosy i wycierając spoconą twarz dłonią. - Trzeba jakoś wyglądać – tłumaczy się.
Tak właściwie wszyscy byli gośćmi, bo ślub odbył się na powietrzu. Nie było księdza, tylko jakiś powstaniec, co kiedyś był w seminarium i zrezygnował. I tak mieli szczęście, bo normalnie musieliby z pamięci wyrecytować przysięgę i koniec. Nawet nie było zawieszenia broni, po prostu dziwnym trafem na naszym terenie nie toczyła się jakaś większa walka. Trwa to jeszcze chwilę po ślubie. Potem podchodzi do mnie Noga. Wiem, że muszę coś zrobić. Znów boli mnie brzuch.
- Przekaż to – podaje mi jakąś kopertę. Do Śródmieścia. Przecież znasz drogę.
- Sama? - pytam się. No nie, za chwilę się rozpłaczę! Albo ucieknę.
- Taką mamy sytuację – odpowiada twardo. Potem dokładnie mówi mi, gdzie mam szukać odbiorcy przesyłki. Nawet nie wiem, co w niej jest.
Klawisz mi się przygląda. Pójdę, pójdę. Po prostu trochę wcześniej zginę.
Widzę właz. Trzęsą mi się nogi. Trzęsą mi się ręce. Boli mnie głowa. Boli mnie brzuch. Boli mnie serce. Boję się. Niemców, broni chemicznej, tego, że się zaklinuję. Tego, że nadepnę na trupa. Tego, że już nigdy nie zobaczę Klawisza. Nie myśl o takich rzeczach! - ganię się w myślach. Wchodzę. Zamykają za mną. Nie, nie, zabierzcie mnie stąd! Myślę o pani Bernadecie. Byłaby ze mnie bardzo dumna. Idę, idę. Potykam się. Jest mokro, śmierdzi. Idę dalej. Rozstaj. Gdzie mam iść?! Spokojnie, spokojnie. Cała się trzęsę. Za chwilę upadnę. Zaczynam płakać. Cicho, tak jak wtedy, kiedy wieźłi mnie do Engelów. Cichutko, wszystko będzie dobrze. W lewo. Idę, idę. Właz. Trzeba sprawdzić, czy nie ma Niemców. Nie ma! Naprawdę mam szczęście! Ale, ale. Jeśli się czają? Postrzelą mnie, a ja spadnę do kanału i się uduszę? Na szczęście wszystko ma swój koniec. Najwyżej umrę. Najwyżej.
Biegnę, biegnę. Widzę opaskę. Polacy! A może to Niemcy się podszywają?
- Mam przesyłkę. Od ,,Nogi”. Powiedział, że pan będzie wiedział.
- Zmykaj stąd.
Biegnę, biegnę. Coś się pali. To żadna nowość. Ktoś leży pod stosem cegieł. Podchodzę, żeby zobaczyć, czy można jeszcze jakoś pomóc. Chociaż... Niemcy często wykorzystywali trupy, kładli je gdzieś, a kiedy ktokolwiek do nich podszedł – a byli to, oczywiście, powstańcy – strzelali do niego. Co mi tam. I tak nikogo nie mam. Nie robię tego z dobroci serca. Ja chcę się po prostu zabić.
Ta osoba już nie żyje. Czy to on, czy ona? Nie rozróżniam już płci. Wszyscy wygladają tak samo.
Wracam do wałzu, uprzednio patrząc, czy nikt nie patrzy. Nie ma nikogo. Jak dobrze. Mam szczęście! Jakie to szczęście, Nora? Jakie to szczęście? Wróciłam. Gratuluje sobie w duchu. Ale tylko ja. Nie ma moich. Nie ma ich!

Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:04, 27 Lip 2014    Temat postu:

Nie wiem co napisać, bardzo mnie to poruszyło. Biedna Nora jest taka spanikowana, boi się, nie ma nikogo, chce, żeby ją zabili, ale boi się tej śmierci... I w dodatku jest zakochana w "Klawiszu"! Ciekawe, czy on też coś do niej czuje. Czy ja dobrze rozumiem, że Nora wróciła, a na miejscu już nikogo z jej oddziału nie było?

Będą dalsze losy Nory w powstaniu? Bo to kolejne powalające opowiadanie o walkach w Warszawie i warto, warto je publikować Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:40, 31 Lip 2014    Temat postu:

Ale dzisiaj wszsycy wzbudzacie we mnie poczucie winy.
Co do opowiadania - jest świetne. Bardzo realistycznie. Rozterki Nory myślę, że bardzo prawdziwe. Przerażające jest to, że ona chce umrzeć.
Jedna jedyna rzecz, do której mogłabym się przyczepić, to ślub ( w sensie technicznym), ale to moje liturgiczne zboczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Czw 21:37, 31 Lip 2014    Temat postu:

Konarska napisał:
Ale dzisiaj wszsycy wzbudzacie we mnie poczucie winy.
Co do opowiadania - jest świetne. Bardzo realistycznie. Rozterki Nory myślę, że bardzo prawdziwe. Przerażające jest to, że ona chce umrzeć.
Jedna jedyna rzecz, do której mogłabym się przyczepić, to ślub ( w sensie technicznym), ale to moje liturgiczne zboczenie.

Taaaak, wiem, trochę nierealistyczne, tym bardziej, że w domyśle nie było wtedy zawieszenia broni. Powinnam dodawać datę i dzielnicę, co myślicie?
Dziękuję za komentarze, nawet nie wiecie, co to dla mnie znaczy. Smile
Co do ,,Klawisza"... Tak, rozwinę to. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Pią 11:18, 01 Sie 2014    Temat postu:

12 sierpnia, okolice ul. Rymarskiej
Biegnę prosto przed siebie. Nie mam celu, nie wiem, nie wiem, po prostu nie wiem, co robić! Pochylam się, właściwie – czołgam się po ziemi, unikając kul. Tak, boję się śmierci. Nie, nie boję się jej. Pocieszam się tym, że do jakiegokolwiek zgrupowania powstańców się nie doczepiła, będę potrzebna. Teraz nie jest ważne, kto jest kim. Teraz wszyscy jesteśmy Warszawą. Polakami. Powstańcami.
Z odległości jednego kilometra widzę, że toczy się jakaś walka. Jej, jest naprawdę poważna! Nasi strzelają zza barykady, a z naprzeciwka nadbiegają Niemcy. To takie miłe, że oni też giną. To takie wspaniałe, że oni też cierpią. To cudowne, że też się męczą. Oby zdechli w głupi sposób. Tak wygląda Wielka Rzesza – wydzierający się esesmani? Też mi coś. Ale nie czas teraz na takie myśli. Przemykam przez ruiny do zakątka, gdzie siedzi sanitariuszka. Jest brudna, ma szare włosy, duży nos i wystający podbródek – tyle jestem w stanie rozróżnić w tej twarzy.
- Będę z Wami – szepczę.
Ona odwraca się i potakuje. Bardzo się cieszę, że teraz kontakty między ludźmi są takie... proste.
Padają strzały, nasi za chwilę wybiegną zza barykady. O nie. Przecież za chwilę zginą! Mimo takiej liczby ofiar ta myśl nasuwa mi się za każdym razem, kiedy widzę jakiegoś żołnierza.
Krzyk. Charczenie. Cisza.
Temu już nie pomożemy.
Wrzask. Upadek. To jakaś dziewczyna! Ten oddział też ma dwie sanitariuszki. Trzeba ją uratować. Chociaż z postrzałem już nikomu nie pomoże. Przeraża mnie ten sposób myślenia. Chyba tylko ja ją widzę. Nie czas tu na narady. Wracam tam, skąd weszłam, żeby znaleźć się poza zasięgiem kul i dobiec do niej – doczołgała się do na wpół zburzonej ściany. Tak, teraz będzie wygodnie ją opatrywać.
Wpadłam. W moją stronę biegnie Niemiec. Uciekam, biegnę jak najszybciej, ale on łapie mnie za ramię. Wyrywam się, szarpię, wyrywam. Krzyczę. Wrzeszczę. Piszczę. Nie mogę uwierzyć, że jestem zdolna do takiego czegoś. Nie widzę jego twarzy, próbuję go kopnąć. Przewracam się. Teraz nieuchronnie mnie gdzieś zaciągnie i kto wie, co zrobi. Ciągnie mnie do jakiegoś zaułka. Już wiem, co chce zrobić. Nie mogę, nie mogę do tego dopuścić. Wolałabym cały rok siedzieć w kanałach niż... niż...! Zaczepiam się boleśnie o cegły – może wyrwę się i ucieknę. Tak się stało. Uciekam ile sił w nogach. Oglądam się. Goni mnie. Co robić, co robić!? Nawet nie mam pistoletu. Jestem pewna, że gdybym miała, zabiłabym go. Teraz biegnę do tej sanitariuszki. Walka między naszymi a Niemcami trwa nadal. Wiem! Muszę wejść w ogień walk. Teraz i tak nie mam drogi ucieczki, a on na pewno wystraszy się, że zginie! Padam na brzuch i przeczołguję się pod barykadą. Patrzę na ranną, do której biegłam – chyba się wykrwawiła. Znów znajduję się obok wielkonosej dziewczyny. Nie ma go. Wyrównuję oddech. Teraz będzie dobrze. Zauważam, że rozcięłam sobie nogę ostrą cegłą. No, nic. Nic się nie stanie. Nagle strzały nieco ucichają. Wybiegamy do rannych. Są to: dwóch chłopaków, jedna kobieta i malutki chłopiec. Malutki chłopiec! Jak on się tu znalazł? Jezu, Jezu. Biorę go do siebie – mimo prawie dwóch tygodni walk ciągle krepuję się opatrywać chłopaków i mężczyzn. Oczywiście, gdy jest to konieczne, robię to, aczkolwiek nie bez nerwowych rumieńców.
Kiedy pomogłam chłopcu – na szczęście był ranny tylko w nogę – i oddelegowałam go do tej z nosem, wyruszam dalej. Muszę chwileczkę pomyśleć. Gdzie mogli pójść? Ach, Noga mówił coś o okolicach Stawek – tam podobno były albo trwają jeszcze jakieś walki. Poprawiam granatową sukienkę (miałam możliwość ubrania spodni lecz wiem, że człowiek się w nich bardziej poci), z której praktycznie już nic nie zostało – czasem wstydzę się tak chodzić, bo rozdarła się aż do pasa. Naprędce wiążę włosy. Biegnę, choć nie mam już sił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:01, 01 Sie 2014    Temat postu:

Bardzo emocjonalna część. Widziałam to wszystko przed oczami. To cud, że Nora uciekła Niemcowi i zdołała go zgubić. Jeszcze większym cudem jest to, że on do niej nie strzelił. Nora dołączyła się do jakiegoś oddziału, ale teraz jednak pobiegła dalej, szukać swoich. Bardzo wiarygodnie oddajesz jej strach i panikę. Naprawdę, bardzo wiarygodnie. Gratuluję talentu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Pią 21:00, 01 Sie 2014    Temat postu:

Pierwszy sierpnia. Owszem, wracam do wspomnień. Szkoda tylko, że nie ma ze mną Zuzi. Bardzo chętnie spędzałaby ze mną ten dzień.
Wtedy wszystko przelatuje mi przed oczami. Przechodzę ulicami. Tłocznymi. Gorącymi. Cieszy mnie, że teraz można swobodnie obchodzić tą rocznicę. Wzrusza mnie widok nastoletnich dziewcząt harcerek. Ja byłam w ich wieku!
Ulica po ulicy. Wspomnienie po wspomnieniu. O, tu. To tutaj uciekała przed Niemcem. O, to tu. To tu spotkała Zbysia. O, to tu. Teraz widzi krwawiącą Zuzię i ten dzień, kiedy zabili Klawisza i jak bardzo wtedy płakała. Teraz – okolice tego kanału, który, płacząc, przebywała samotnie. Tu – to tutaj uciekła śmierci. Tu Śnieżynka i Donica wzięli ślub, a tam zginęli. Z trudem odgaduję kolejne miejsca, mimo że jako młoda jeszcze dziewczyna starałam się nimi często chodzić.
Wracam do domu. Czuję się tu bezpiecznie – mieszkam ze swoją kuzynką, Gretką. Gretka, mimo wieku, cały czas przypomina tamtą malutką dziewczynkę, którą zawsze dla mnie będzie.
Chyba czas powspominać ludzi. Otwieram zeszyt. Ten sam zeszyt, w którym przed sześćdziesięcioma laty spisywałam powstańcze wspomnienia.
Od razu przypominają mi się Śnieżynka i Donica. Zazdrościłam im. Miłości. Wtedy nikogo nie kochałam. Nikogo. Nawet przed wojną. Ta emocja, którą darzyłam rodzinę, nie nazwałabym miłością, może dlatego, że nie miałam rodziców i nie potrafiłam nigdzie ulokować swoich uczuć.
Zginęli razem. Jak to pięknie.
Sławek. On, w przeciwieństwie do młodych, miał wiele do stracenia. Żonę, dzieci. Dom. Był dla mnie jak ojciec. Czułam się bardzo bezpiecznie. To dobrze, że przeżył. To był bardzo dobry człowiek.
Sznurek. Nie, ona nie była bardzo piękną i bardzo młodą, także miała wiele do stracenia. Nie miała też wielkiego zapału do walki. Sznurek miała około trzydziestki, okrągłą twarz i świetnie dogadywała się z chłopakami. Była w ciąży. Ale ostatecznie nie urodziła tego dziecka. Nie zdążyła. Było mi bardzo przykro – tak, to nawet nie było przerażenie – jak leży, z nogami zwisającymi w kanał. Nie miała wtedy rumianej, roześmianej twarzy. Była sina. Tak sina, że aż się tego wystraszyłam.
Farba. Farba niczym się nie wyróżniał, miał krótkie, jasnobrązowe włosy i wydatne kości policzkowe. Doskonale pamiętam, że kiedy już mieliśmy kapitulować, on chyba zauważył, że jestem mocno wystraszona, złapała mnie za rękę i powiedział ,,Z obozów ludzie też wychodzą.”. On nie wyszedł.
Gałąź. Gałąź. Zdecydowanie typ lekkoducha, dlatego tak go rwało do przeciskania się przez szczeliny, zdobywania broni i tym podobnych. Przeżył. Z tego, co słyszałam, zamieszkał w Bydgoszczy.
Zuzia. ,,Księżniczka”. Zaskoczyła mnie. Była bardzo odważna, zupełnie inaczej niż u Engelów. Ona też stanowiła dla mnie oparcie. Kochana Zuzia. Pamiętam, jak otępiała była, gdy przypadkowo zastrzeliła człowieka – był to mniej więcej szesnastoletni folksdojcz, który jej groził, groził, że wyciągnie broń. Skąd ją miał – tego nie wiem. Ona była szybsza.
- No, uważaj ty! - nacisnęła na spust. Chciała go tylko wystraszyć, żeby zmykał, ale pistolet był odbezpieczony. Upadł.
- Oj, Norka, Norka... - szeptała mi, kołysząc się do przodu i do tyłu – po co ja zaproponowałam, że potrzymam Farbie tę broń? Po co?

No i ja. Nora, ,,Półka”. Hehe. Zawsze, nie wiadomo czemu, śmieszył mnie ten pseudonim. Nadał mi go Noga, mówiąc, iż wyglądam na taką, co chce się dopasować (gdyż nasz pluton nosił nazwę ,,Szafa”) – cokolwiek to znaczyło. Zuzia z kolei twierdziła, że to z powodu naszego pierwszego spotkania z naszym nowym dowódcą, a wtedy akurat rozpakowywałam ubrania w naszym klasztornym pokoju.
Idę na Powązki. Tam jest dziś uroczystość.Stoję przed bramą. Nie chcę się tam pchać, tym bardziej, że nie mam jakichś większych zasług. W ogóle ich nie mam. Ochroniarze widzą jednak moją opaskę, którą zawsze zakładam w rocznicę (bynajmniej nie dlatego, że chcę, by mnie podziwiano – w ten sposób bardziej wczuwam się w tamten okres mojego życia) i wpuszczają mnie, pokazując wolne krzesło. Zaczyna się. Hymn. Syrena.
- Dziękujemy gościom... Pameli Kruszewskiej, ,,Kruszynce”..., Halinie Pracz, ,,Balii”..., Mariuszowi Głowackiemu ,,Głowie”... Andrzejowi Zalewskiemu ,,Gałęzi”...
Jakby prąd przeze mnie przepłynął! Niecierpliwie czekam do końca uroczystości. Podchodzę do niego. Czy mnie pozna? A może to głupio?
- Gałązko... - dotykam jego ramienia.
- Zaraz, zaraz... - marszczy posiwiałe brwi, próbując sobie przypomnieć, kim jestem.
- Półka, to ja jestem Półką! - szepczę z podekscytowaniem. Jego twarz rozjaśnia się.
- Półeczko! - obejmuje mnie.
- Jak my wyglądamy! - śmieję się, klepiąc go po pomarszczonym policzku. - Może wstąpisz do mnie na herbatę?
- Chętnie. Na mnie już nikt nie czeka.

- A co ze Sznurkiem? Potem już się z Wami nie spotkałem.
- Zginęła... Postrzelili ją, osunęła się częściowo do kanału i się... hm, wykrwawiła się.
- A taka była roześmiana... Opowiadaj, co tam u Ciebie.
- Mam ósemkę dzieci... Mąż nie żyje. Ale całe szczęście, że to Bóg go zabrał, a nie ktoś inny.
Cisza. Chyba oboje teraz słyszymy w głowie ten charakterystyczny dźwięk upadającego ciała.
- Ja też mam dwójkę. Jedno zmarło na raka. Zostawiła bliźniaki. A mąż zginął w czerwcu.
- Trzeba się cieszyć, że dożyliśmy takich czasów, jakie mamy teraz.
- Tak. Trzeba. Szkoda tylko, że nich z nami nie ma.
Podpieram głowę na rękach. Płaczę. Nie potrafię tego zahamować. Teraz przed oczami przelatuje mi film – płaczące dzieci, biegające wszędzie zawszone psy, głód i nędza. Trupy. Ludzie wychodzący z miasta. Czołgi. Szarpiące się dziewczęta.
- Nie płacz, Półeczko. A powiedz mi, jak ty się właściwie nazywasz?
- Nora. Jestem Nora.
- Wajurowicz? Chyba czytałem o Tobie w gazecie. Grasz jeszcze?
- Palce mi zgrubiały, wiesz. Już nie jest tak jak dawniej...
Sama nie wiem, dlaczego to powiedziałam i z jakiej okazji. Ale to była prawda. Nie jest już tak jak dawniej. Tylko lepiej, czy gorzej?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pierniczkowa dnia Sob 12:16, 02 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:34, 02 Sie 2014    Temat postu:

Nie wiem, czy to nie jest najlepsza część jaką napisałaś. O starej Norze i o jej wspomnieniach. O spotkaniu z "Gałęzią". Nie mam pojęcia jak to robisz, ale budujesz przepiękne zdania jak np "Cisza. Chyba oboje teraz słyszymy w głowie ten charakterystyczny dźwięk upadającego ciała."

Zaskoczyłaś mnie ósemką jej dzieci!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Nie 7:46, 03 Sie 2014    Temat postu:

Bardzo, bardzo dziękuję za tak miły komentarz. Naprawdę! Bardzo. Postaram się, aby przyszłe części były jeszcze lepsze, haha.
PS Lubię zaskakiwać. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pierniczkowa dnia Nie 13:48, 03 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Pon 9:57, 04 Sie 2014    Temat postu:

Chyba mi się skończyła ta osławiona wena. Piszę, bo szczerze - jest tak gorąco, że nic innego nie da się robić.

Zbliżam się do Stawek. Ten teren cały czas mnie przeraża. Niemal widzę duchy tych Żydów, krążące tutaj. Widzę, że tu walka już ucichła, ale w dali dalej słychać głośne wystrzały i wrzaski. Wrzask. Od pierwszego sierpnia całe miasto zamieniło się w jeden wielki krzyk. Dzięki Bogu! Znalazłam ich. Co prawda nie ci, których kojarzę, ale zawsze. Trafiam akurat na moment, gdy któryś z chłopców przynosił balię z wodą. Domyśliłam się, że to prezent ślubny. Siadam na ziemi. Całe szczęście, nikt się nie pyta, gdzie byłam. Jakoś nie mam ochoty o tym mówić. Poza tym, jestem bardzo zmęczona.
- O, jesteś – rzuca krótko ,,Wera”.
- No.
Śmieszy mnie to. Jednocześnie przeraża. Już nie liczy się ofiar.
- Myślałam, że tu trwają walki?
- Przybiegli nas zmienić.
- To się chyba nie zdarza – mówię niepewnie.
- A przypuszczałaś, że takie coś się zdarzy? - pyta z kpiną, wzkazując głową na zgliszcza.
Milknę.
- Półka, gdzie ty byłaś? - rzuca się do mnie Zuzia. Nie wygląda tak samo. Ach tak, rozcięła sobie łuk brwiowy.
- Zgubiłam się – mówię lekko, podnosząc głowę.
- Znalazłaś kogoś? - szepcze ,,Księżniczka, przysiadając obok mnie.
- Nie. Poza tym, ciocia na pewno walczy z jakąś grupą specjalną, czy coś. Przed wojną była kimś tam wysoko postawionym w ZHP. Mam nadzieję, żę Tobie mogę to powiedzieć.
W jej oczach znowu widzę niepewność. Nie możemy być pewne dochowania tajemnicy. Nie w takich czasach. Przecież wszystko się może stać.
- Nie powiem – mówi prawie z wyrzutem, po czym odwraca wzrok. - Masz coś do jedzenia?
- Nie.
- Wiesz, podobno mamy jutro wracać na Ochotę. Tam dzieje się podobno istna masakra. Noga powiedział, żebyśmy my nie szły, ale wiesz, zawsze może być inaczej.
- Aha. A czemu mamy nie iść?
- Bo gwałcą.
- Aha.
- A ja myślałam, że tam już całkowicie Niemcy zajęli.
- Ja tam nie wiem.
Ten Niemiec znów biegnie w moją stronę. Znów uciekam. Znów wrzeszczę.
- Naprawdę nie masz nic do jedzenia?
- Nie. Jest w tej kamienicy jakiś przybytek, no, wiesz.
- Jest na parterze, trochę gruzu się nasypało.
- To ja pójdę.
- Masz coś! - jej oczy aż się świecą.
- Przecież mówię, że nie mam.
Wpadam do łazienki, po czym wyciągam mały kawałek chleba i jem go. Boże, co się ze mną dzieje.
Wychodzę, ale nie wracam do nich. Matko! A więc to była ta słynna ,,miesiączka”, o których tak szeptały sobie dziewczynki w szkole w Niemczech! Akurat teraz? Gdyby tylko była ze mną ciocia!
Idę do Zuzi. Siadam. Nie no, nie powiem jej o tym. Co za krępująca sytuacja. Siedzę więc jak na szpilkach i kołyszę się w przód i w tył. W nocy może zawrzeć, trzeba odpocząć.
- Księżniczko...
- Hm?
- Czy... hm, czy... pamiętasz.. hm... jak pani Bernadetta mówiła, że kiedyś będziemy dorosłe?
- Ano tak.
- No i: co się z tym wiąże?
- Nowe obowiązki.
- Oj, nie to! - oj, powiedziałam to za głośno.
- Ugggh, chodzi mi o to na ,,m”.
- Chcesz teraz naśladować te głupie dziewczyneczki i gadać o tym?
- Nie rozumiesz! Mam to – jestem cała czerwona ze wstydu.
- Nie wiem, co z tym zrobić, jeśli o to Ci chodzi. Zapytaj się Sznurka.
Eh, wymyśliła!

Zuzia oczywiście coś przekręciła, nie poszli nazajutrz na Ochotę. W nocy był ostrzał, bo odkryli, że nasz oddział się ukrywa. Zginęła ponad połowa naszej ,,Szafy”. Teraz byliśmy grupą małą, a lepiej uzbrojoną. Bardzo zdziwiło mnie to, że ja dostałam pistolet. Co prawda nie odróżniałam, jaki to model i tak dalej, ale zawsze. Próbowałam protestować, że ja jestem tylko sanitariuszką, ale powiedzieli, że jak teraz nas odkryli, to równie dobrze mogą zauważyć, że my dwie czekamy w spokojniejszym miejscu, żeby dopiero potem wybiec po rannych. Miałabym zabić człowieka?
- Półka, kiedy ty w końcu zrozumiesz, że takie mamy czasy? - pyta się Księżniczka, próbując jakoś naprawić dziurę w swojej torbie (nieliczne bandaże wylatywały dolnym rogiem).
- Nigdy – nie mam zamiaru się z nią sprzeczać. Kompletnie jej odbiło! U Engelów brzydziła się patroszyć rybę, a teraz z taką lekkością opowiada o zabijaniu?
- Bombardują! - krzyknął ktoś. Wtedy nikt nie wie, gdzie się schować. Niebezpiecznie jest się ukryć w podwórku, bo wtedy można zostać przysypanym. Na dworze – też źle. Może jest tu jakieś wejście do piwnicy? Nie ma! Patrzę, gdzie są moi towarzysze. Nie widać ich. Trudno, trzeba się schronić w budynku. Wbiegam do kamienicy i czekam. Niemcy oszaleli! Okazało się, że musiałam tam siedzieć prawie całą noc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dłużewska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:27, 05 Sie 2014    Temat postu:

Cieszę się, że Nora odnalazła swoich i Zuzię. Szkoda tylko, że w czasie powstania dostała pierwszą miesiączkę, to musi być dla niej ogromny stres, tym bardziej, że jest z tym sama. Wyziera z tej części głód powstańców, ich zmęczenie i zobojętnienie. Młoda Nora z bronią w ręku - ciekawe, czy będzie zmuszona jej użyć.

Wena raczej się nie skończyła, bo ta część niczym nie odbiega od wcześniejszych Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:30, 05 Sie 2014    Temat postu:

Podoba mi się to opowiadanie naprawdę ma w sobie taką "powstańczą młodość" chociaż czasem przyczepiłabym się do dialogów, że jakieś takie krótkie i bez emocji ale nie bierz tego do siebie bo sama mam z tym problem i marudzę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Wto 21:59, 05 Sie 2014    Temat postu:

Co do dialogów, to chciałam w nich właśnie pokazać tą obojętność, że śmierć, gwałty i cierpienie są na porządku dziennym. No i w dalszych częściach chcę pokazać nie tylko tą młodość, ale też ludzi starszych i dzieci. Bardzo dziękuję za opinie. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:10, 05 Sie 2014    Temat postu:

Żeby było jasne ja to opowiadanie naprawdę uwielbiam Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Wto 22:11, 05 Sie 2014    Temat postu:

Och, to bardzo miłe. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin