Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Pokochać wroga - autorskie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:19, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Konarska napisał:
Dziękuję za wszystkie komenatarze. Co do Estery, no cóż, już to mam wszystko w głowie mniej więcje Smile


znam to Smile Moja Róża też jest w głowie, a jak siadam i zaczynam pisać nagle okazuje się, że jestem w innym świecie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:48, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Dziś tylko jedna "scena". Jeden z ostatnich przedwojennych fragmentów
Maj 1939, Monachium

Dieter
Dziś mój wielki dzień. Jak każdy niemiecki mężczyzna, postanowiłem porzucić szeregi Hitlerjugend i wstąpić do SS. Chcę służyć Fuherowi, Ojczyźnie i Narodowi. Po cichu marzyłem może o służbie w Wehrmachcie, ale skoro w taki sposób jestem potrzebny Wielkim Niemcom, to moim obowiązkiem jest stawić się na szkolenie. Dachau. Słyszałem trochę o tym miejscu, głównie od Rosamunde. Moja kochana młodsza siostrzyczka przejęła poglądy mamy. To niewygodne, mieć siostrę „Piratkę”, która od dwóch lat nie chodzi do szkoły, bo nie chce należeć do Bund Deutscher Mädel, ojca, który umarł na zawał w więzieniu jako zdrajca Narodu i mamę, która nadal kontaktuje się z czerwoną siatką. Może mnie uda się jakoś zmazać hańbę z mojej rodziny? Chcę służyć Tysiącletniej Rzeszy.
- Dieter! – na dworcu czekają już na mnie koledzy z Hitlerjugned: Karl, Peter i Hans. Obok Hansa, stoi, nie do wiary, Rosa, jawnie paląca papierosa.
Już ja tej smarkuli pokażę, czy myśli, że jak ma szesnaście lat, to wolno jej wszystko?
- Rosa – podchodzę do siostry, nie witając się nawet z kolegami – Co ty tu robisz?
- Przyszłam z Hansem – mówi bezczelnie, odrzucając włosy do tyłu i dmuchając mi dymem prosto w twarz – Stęskniłam się za tobą, braciszku.
Nie wierzę w te jej niewinne zapewnienia. Pewnie chciała się spotkać z innymi, podobnymi jej buntownikami.
- Dieter, i co? Policja? – pyta Karl, wystrojony w mundur Werhmachtu.
- Heil Hitler – salutuję na środku ulicy, czując na sobie pełne podziwu spojrzenia przechodniów. I zimne spojrzenie Rosamunde.
-Heil Hitler – odpowiadają Karl i Peter.
Peter, tak jak jego ojciec, będzie lotnikiem. Z dumą chodzi w pięknym mundurze. Trochę zazdroszczę im wojska – śledzenie Żydów i wrogów Furhera nie jest jednak szczytem moich marzeń.
Tylko Hans milczy. Zauważyłem teraz, że nie ma na sobie munduru – a tak marzył o marynarce… Coś musiało się zmienić.
- A ty? – pytam Hansa.
- Nie poszedłem do wojska. Ostatnio dużo sobie przemyślałem – No tak, jak mogłem nie zauważyć tych spojrzeć w stronę Rosy, tego, że nawet teraz trzymają się za ręce. Nie podoba mi się to, pewnie siostrzyczka namieszała mojemu przyjacielowi w głowie.
- Pogadamy później – patrzę na oboje lodowatym wzrokiem – Rosa, dzieciaku, do domu.
- Ty mi nie możesz niczego rozkazywać – mówi ona, wzruszając ramionami – Mogę robić co chcę.
- Rosa, do domu.
- Bo co? Uderzysz mnie czy wyślesz do obozu? – chwytam dziewczynę za nadgarstki i trzymam mocno. Nie może mówić takich rzeczy na środku ulicy. Nie, kiedy nazywa się Weyner i jest córką „tego Weynera”.
- Zamknij się, gówniaro. Nie rozumiesz jeszcze wielu rzeczy i nigdy ich nie zrozumiesz – syczę.
- Hej, hej! – do rozmowy wtrąca się Hans – Puść Rosę – mówi do mnie – Rosa, porozmawiacie o tym później. Dzisiaj mamy wielki dzień Karla, Hansa i Dietera. Jutro..
- Jutro wyjadą na szkolenie, by dowiedzieć się, jak się zabija ludzi – przerywa mu Rosamunde.
Mam już jej dość. To nie chodzi o mamę, nie chodzi o nazwisko ani o moją karierę. Tylko o to, by przez swoją głupotę nie narobiła sobie kłopotów. Po ulicy kręcą się różni ludzie.
- Rosa – Hans całuje Rosamunde prosto w usta.
Nie mogę na to patrzeć. Moja malutka dziewczynka w rękach… Wiem o Hansie za dużo, by tak spokojnie patrzeć na to, jak tak traktuje moją siostrę. Przecież to jeszcze dziecko. Ma szesnaście lat.
- No dobrze, przepraszam. Dieter, Karl, Peter – przykleja na twarz sztuczny uśmiech – Chcieliśmy was z Hansem pożegnać. Zapraszamy na winko, a może coś więcej…
Winko? Naprawdę, czeka mnie poważna rozmowa z Rosamunde. Ale nie teraz. Teraz mam zamiar wyszaleć się. Jutro jadę na szkolenie.
To Hans i Rosa prowadzą. Nie mówię nawet nic o tym, że tak młode osoby, jak moja siostra, nie powinny same chodzić po klubach. Przecież skoro ma takie dojrzałe poglądy, to również wie, jak się o siebie zatroszczyć. Mijamy ulicę, na której jest najwięcej klubów, zmierzamy w stronę dawnych żydowskich domów. Nie podoba mi się to. Skąd w ogóle Rosa zna te okolice?
- To tu – wchodzimy do małej kamienicy z wybitymi szybami.
Hans i Rosa schodzą do piwnicy. Ja, Peter i Karl patrzymy na siebie niepewnie – co powinniśmy zrobić? Czy nie zdradzamy w ten sposób Fuhrera? Czy ktoś nas nie śledzi? Nie doniesie, że jesteśmy w podejrzanej dzielnicy?
- Chodźcie – Rosa wraca się po nas, wygląda na zniecierpliwioną – Och, Dieter – dodaje, widząc moją niepewną minę – Nie ma nic złego w tym, że odwiedzasz znajomych. Nikt was nie wyrzuci.
Wchodzimy na podwórze. Wygląda na opuszczone, nie ma żadnych śladów jakichkolwiek lokatorów. Tylko na ścianie zauważam ślady krwi, ale szybko odwracam wzrok. Schodzimy po drewnianych, skrzypiących schodach w dół. Zza metalowych drzwi dobiegają dźwięki swingu. To zakazane. Rosa nic sobie jednak z tego nie robi i nawet nie pukając, otwiera drzwi.
- Greta! – woła od progu.
Wchodzimy niepewnie – to znaczy ja, Karl i Peter, bo Hans czuje się tu jak u siebie. Chyba często bywają tu z Rosą. Rozglądam się po otoczeniu. Jesteśmy w przerobionej komórce. Miejsca jest dość sporo. Na ścianach wiszą plakaty hollywoodzkich filmów i zdjęcia: Paryża, Nowego Jorku, Londynu. Jedynymi meblami są stół i zaopatrzony barek. Powietrze wypełnia duszący zapach papierosów, dużej ilości papierosów. Wszelkie myśli zagłusza zakazany swing.
- Rosa! – nie wiadomo skąd, w pokoju pojawia się piękna, szczupła blondynka. Na powitanie całuje Rosamunde prosto w usta. Nie, nie podoba mi się to. Za takie zachowanie obie mogłyby trafić do obozu pracy. A to ostatnie miejsce, w jakim chciałbym widzieć moją siostrę – Hans! – pochodzi do chłopaka i również jego wita czułym pocałunkiem – A kogo my tu mamy? – odwraca się w naszą stronę i wbija mi wskazujący palec prosto w pierś. Zalewa mnie fala gorąca.
- A to mój brat, Dieter – wzdycha od niechcenia Rosa – I jego koledzy, Karl i Peter. Jutro wyjeżdżają.
- Za granicę? – mowi z cieniem nadziei w głosie Greta.
- Nie, na szkolenie – prostuję – Karl i Peter służą w Wehrmachcie, a ja w SS.
- Nic nie szkodzi – mówi Greta, podchodząc do mnie – Każdemu zdarzają się błędy – po tych słowach całuje mnie prosto w usta.
Wstyd się przyznać, ale to pierwszy pocałunek. Nigdy jeszcze się nie zdarzyło, zawsze byłem gorszy ze względu na… rodziców. Dziewczęta wolały się trzymać z daleka od takiej niepewnej rodziny.
A teraz całuje mnie Greta. Pewnie to dla niej nic takiego, przecież przed chwilą całowała się z Rosą i Hansem, ale… Podoba mi się. Jest śliczna i bardzo kobieca, ma takie miękkie i ciepłe ciało… Muskam jej policzek i przyciągam mocniej do siebie.
- Kolego – odsuwa się ode mnie – Nie zapominaj się.
Nie pamiętam za dobrze reszty wieczoru. Pijemy, palimy, tańczymy. Greta dużo się śmieje, tańczy ze mną i z Hansem. Całuje się z Rosą. Nawet nie mam ochoty zastanawiać się, czy oznacza to… Ale Rosa całuje także Hansa, a Greta… na samo wspomnienie czerwienię się jak uczniak. To, co zapamiętam najlepiej z tych godzin, oprócz ust Grety, to to niesamowite poczucie wolności. Jesteśmy młodzi, możemy robić to, co chcemy. Dziewczyny robią sobie zdjęcia, przebierają w najdziwniejsze stroje. Dużo, dużo wina. Nagle Greta wyłącza patefon i w popłochu chowa płyty. Zakłada płaszcz, zmywa makijaż. To samo Rosa. Patrzymy na siebie zdezorientowani. Hans, który chyba zna już tutejsze obyczaje, zakrywa plakaty ogromnym portretem Fuhrera, który – nie do wiary! – jeszcze przed chwilą leżał pod stolikiem.
Głośne pukanie do drzwi wszystko wyjaśnia. Chociaż nie robiłem nic zakazanego, a przynajmniej nie ma na to dowodów, czuję niepokój. Kiedyś po takim pukaniu tata wyszedł i nigdy nie wrócił.
- Untersturmführer Wilhelm Gross, Gestapo – do naszej piwnicy wchodzi postawny mężczyzna w ciemnym, skórzanym płaszczu – Dokumenty poproszę.
Karl, Hans i Peter bez problemu przechodzą kontrolę.
- Weyner? – gestapowiec krzywi się na sam widok mojego nazwiska.
- Tak, Dieter Weyner, a to moja siostra.
- Rosamunde Weyner – przedstawa się Rosa, przybierając minę wzorcowej aryjskiej nastolatki.
- Co tu robicie?
-Bawimy się – odpowiada od niechcenia moja siostra. Czasem podziwiam ją za tę odwagę – Brat wyjeżdża jutro na szkolenie. Do Dachau. Postanowiłyśmy umilić mu rozstanie.
- Kto jest gospodarzem?
- Ja – Greta podchodzi do gestapowca i z pewną miną wręcza mu dokumenty – Greta von Witzleben.
Jak widać, nazwisko feldmarszałka zrobiło swoje. Herr Gross uśmiechna się do Grety i przepraszając ją, wychodzi.
- Greta von Witzleben – mówię, wpatrując się w dziewczynę – Jak twój ojciec reaguje na… - nawet nie wiemdziałem, jak nazwać to, co robi Greta. Tańczenie swinga i całusy z koleżanką?
Rosa i Greta patrzą na mnie i się śmieją. Śmieją, śmieją, śmieją. Czuję się upokorzony, ale i zdezorientowany. Nie mogę znieść tego rozbawienia dziewczyn, a zwłaszcza jednej z nich.
- Feldmarszałek von Witzleben nie jest moim ojcem – wyjaśnia w końcu Greta – Zbieżność nazwisk. Ale pomaga w rozwiązywaniu wielu problemów.
- Często masz takie problemy? – dociekam.
Chcę wiedzieć jak najwięcej o tej dziewczynie. Znam. ją od kilku godzin, a już się całowaliśmy. Już się zakochałem. A ona cały czas traktuje mnie z dystansem i jakby… rozbawieniem?
- Tutaj zawsze będę mieć takie problemy – mówi – Bo ja chce być wolna.
- Fuhrer gwarantuje nam wolność, rozszerzenie… - mówię wyuczone w Hitlerjugend formułki.
- Och, Dieter – Greta podchodzi do mnie – Ty chyba nie wiesz, co to jest wolność – po tych słowach kolejny raz mnie całuje.
A ja właśnie wiem, że wolność ma jej smak – smak taniego wina, papierosów i szminki.
[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:07, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Rosa, do domu.
- Bo co? Uderzysz mnie czy wyślesz do obozu? – chwytam dziewczynę za nadgarstki i trzymam mocno. Nie może mówić takich rzeczy na środku ulicy. Nie, kiedy nazywa się Weyner i jest córką „tego Weynera”


Jezu, tak część jest tak niesamowita, że brak mi słów uznania i komplementów Very Happy
Uwielbiam tę koncepcję spojrzenia na wojnę z drugiej strony, naprawdę aż do szaleństwa ją uwielbiam i z wypiekami na twarzy czekam na następną część Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:11, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Muszę dzielić "czas antenowy" pomiędzy dwie strony: Polaków i Niemców. I naprawdę, nie chcę nikogo wybielać, tylko pokazać, że Niemcy też mieli uczucia
Lora - a jakbyś chciała, miała ochotę napisać, co Ci się szczególnie podobało to wiesz... komentarze=więcej wena Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:25, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Konarska wiem Very Happy Kocham czas antenowy Niemców Smile Ich wiarę w Hitlera, to diametralnie inne spojrzenie na wojnę niż mamy my (Polacy) mamy na wojnę, naprawdę chce tego więcej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:39, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Moi Niemcy jednak nie do końca wierzą w Furhera, ale o tym w kolejnych częściach...
Ciężko mi się "wczuć" w niemiecką duszę, bazuję głownie na "Nazi matkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:59, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Konarska napisał:
Moi Niemcy jednak nie do końca wierzą w Furhera, ale o tym w kolejnych częściach...
Ciężko mi się "wczuć" w niemiecką duszę, bazuję głownie na "Nazi matkach.


wiem, że ciężko ale to naprawdę super wychodzi - z tej strony zawsze jeszcze możesz obejrzeć Nasi ojcowie, nasze matki - kontrowersyjny ale daje ogląd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:19, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Właśnie o tym serialu mówię Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:40, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Konarska napisał:
Właśnie o tym serialu mówię Razz


A fakt Very Happy Durna dziś jestem Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Nie 19:16, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Z niewiadomych przyczyn przypomina mi to ,,Złodziejkę książek". Hm. No nie wiem, czemu.
Bardzo pasuje mi końcówka no i oczywiście cała fabuła jest świetnie skonstruowana. Potrzebuję części wojennych, pewnie będą świetne! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:40, 01 Paź 2014    Temat postu:

28 września 1939, Warszawa
Elżbieta
Nie mam siły, by opowiadać o tym wszystkim, co się stało. Nie mam siły na nic. Siedzę w naszym mieszkaniu z wybitymi szybami, zakrywam się kocem i próbuję zapomnieć. O tym wszystkim, co działo się przez ostatni miesiąc. Zimno. Skończył się nam węgiel, nie wiem, jak załatwić. Takie rzeczy zawsze robił tata…
- Elu – do domu wkrada się cicho mama, ubrana w czarną sukienkę. „Wdówka” myślę o niej z pogardą – Elu, posłuchaj…
Siada obok mnie na łóżku i mocno przytula.
- Nasz dom – zaczyna spokojnie – Nie może funkcjonować bez mężczyzny . Pomyślałam, że może Adam mógłby się do nas wprowadzić… Jego dom został zniszczony w czasie bombardowania.
Tego już jest dla mnie za wiele. Minął ledwo tydzień od śmierci taty, a mama już wprowadza do domu kolejnych „adoratorów”. Adam, ten, przez którego mama chciała się zabić, teraz ma spać w sypialni taty? Używać jego kapci? Brzytwy? Nie mieści mi się to w głowie!
- Pan Adam nie będzie tu mieszkał – oświadczam twardo.
- Ależ, Elu… - mama nie ma argumentów – Ale Elu, ja go kocham.
Wiem o tym, mamo. Może mam dopiero siedemnaście lat, ale pamiętam, kiedy znalazłam cię zakrawioną w łazience z listem pożegnalnym. Jak to szło? „Moje życie bez Adama nie ma sensu”… Tata powinien cię wyrzucić, ale wybaczył, zatroszczył, wyciszył skandal. Mamo, on cię kochał! A ty, teraz, ledwo odszedł sprowadzasz do domu swojego kochanka?
- I co z tego? Tatę też kiedyś kochałaś! A teraz jesteś szczęśliwa, że umarł! – krzyczę, nie spoglądając na łzy w oczach mamy – Bo możesz teraz z panem Adamem spokojnie… - gula w gardle uniemożliwia mi mówienie, wszystko w środku aż trzęsie mi się z bólu, rozżalenia, smutku i tęsknoty, a oczy zachodzą łzami.
- Elu, posłuchaj… Twój tata był dobrym człowiekiem, szanuję go..
Nie chcę słuchać jej wytłumaczeń. Nie chcę słuchać jej wymówek. Czy ona nie rozumie, że teraz są ważniejsze problemy niż jej miłostki? Nie mamy węgla, kończy się jedzenie. Po Warszawie od dzisiaj kroczą uśmiechnięci i dumni Niemcy. Polska umarła. A ona chce sprowadzić do domu kochanka.
Wybiegam na ulicę. Po raz pierwszy od dawna nie grożą mi nagłe bombardowania… Powinnam być szczęśliwa. Ale wolałabym jeszcze lata w schronie, niż to, co jest teraz… Biegnąc po ulicy, otulam się mocniej płaszczem. Nawet nie wiem, dokąd chce uciec. Wszędzie jest tak samo obco i nieprzyjemnie…
- Halt! - słyszę nagle okropny wrzask za plecami. Odruchowo zatrzymuję się, już sekundę później gorzko tego żałując. „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” śpiewałam jeszcze niedawno, a teraz słucham poleceń okupanta.
- Dokumenty! – struchlała ze strachu posłusznie wyciągam szkolną legitymację, jedyny dokument potwierdzający moją tożsamość.
- Imię? – warczy Niemiec.
- Elżbieta.
- Nazwisko?
- Gojewska.
- Adres?
Z każdym jego słowem czuję się coraz bardziej upokorzona. Do czego to doszło, by rodowita warszawianka nie mogła nawet przejść się po ulicy… Z letargu wyrywa mnie pieczenie policzka. Ubrana w skórzaną rękawiczkę dłoń Niemca ciągle wisi w powietrzu.
- Odpowiadać!
- Tata nie żyje – mówię, łykając łzy.
1968, Paryż
Dieter
Lisette nic się nie zmieniła. Dalej jest tak samo ostra w słowach i niepewna w czynach. Chodzi podobnie, jak wtedy. Tylko śmieje się rzadziej…
- Lisette – przerywam długie milczenie.
Ona siedzi, wpatrzona w rogalika, który zamówiła przed chwilą. Ja nie mogłem dzisiaj nic przełknąć. Wystarcza mi ona – jej zapach, jej widok, jej bliskość. Marzyłem o takim dniu od dwudziestu dwóch lat, a to wszystko jest takie inne, niż zawsze sobie wyobrażałem. Widziałem Lisette wpadającą w moje ramiona, nas całujących się pod wieżą Eiffla, potem w hotelowym pokoju. A ona siedzi i milczy.
- Słucham cię – mówi ona z uśmiechem. Sztucznym. Wymuszonym.
- Masz do mnie żal? – to pytanie spędza mi sen z powiek od chwili, gdy kazałem jej wsiadać do pociągu jadącego do Polski.
- Nie – stwierdza to z takim chłodem i obojętnością – O co miałabym mieć?
Ale w jej oczach widzę, że mnie obwinia. Bo i ma za co – miałem odszukać ją, mieliśmy się pobrać i razem wychowywać nasze dziecko. A ja? W jej oczach wyglądało to tak, jakbym zapomniał i ożenił się z inną. Bo Lisette nie wie, jak wyglądały powojenne Niemcy.
- Szukałem cię – wyjaśniam, chociaż wiem, że to nic nie zmienia – Ale miałaś męża, pracę, ja nie chciałem tego niszczyć, Lisette…
- Niszczyć? Dieter, ja na ciebie czekałam codziennie przez dwadzieścia dwa lata! Codziennie zaglądałam do skrzynki na listy, bo może w końcu napisałeś? Chciałam cię szukać, ale nie wiesz, jak wyglądała Polska po wojnie… Kiedy w końcu wyjechałam, dowiedziałam się, że już trzy miesiące po naszym rozstaniu, kiedy jeszcze nosiłam w sobie twoje dziecko, ty się ożeniłeś… - zawiesza głos na chwilę – Z Gretą? – dodaje.
- Nie, nie z Gretą. Moja żona nazywa się Charlotte. Była pielęgniarką na froncie, ale miała amerykańskie papiery. Po ślubie wyjechaliśmy do Chicago. Potem, w 1955 do Wielkiej Brytanii. Ale Lisette, kochałem zawsze tylko ciebie – mówię, chwytając ją za nadgarstki – Kochałem i zawsze będę kochał ciebie, rozumiesz?
- Masz z nią dzieci – Lisette swoim chłodem przypomina mi tamtą dziewczynę, którą poznałem w Warszawie w 1940.
- Mam, i co z tego?
- I co, zostawiłbyś teraz pracę? Synów? Żonę? Dla mnie? – pyta.
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. O Lisette śniłem każdej nocy, myślałem o niej, zastanawiałem się, co robi, ale… Z Charlie przeżyłem dwadzieścia dwa piękne lata. Mamy trzech synów, a nic tak nie zbliża do siebie ludzi, jak potomstwo. Ile nocy razem nie przespaliśmy, mierząc chłopcom gorączkę? Ile razy Charlotte płakała mi w koszulę z powodu tamtego poronienia? Ile śmiechu i radości przyniosły nam wspólne rodzinne pikniki? Tyle nas łączy – nie umiem tego przekreślić ot, tak, z powodu dziewczyny z przeszłości. Kocham Lisette, ale kocham też Charlie.
- No właśnie – Lisette wstaje od stolika – Dobrze było cię spotkać, Dieter. Bądź szczęśliwy – mówi, wychodząc z lokalu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
Generał



Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:47, 01 Paź 2014    Temat postu:

To będzie dość "wyrafinowany" komplement; ale uprzedzam, że to komplement. Dziś jestem bardzo smutna. I to opowiadanie naprawdę doskonale oddaje ten stan ducha. Jak się je czyta z głową pod kocem i przy zgaszonym świetle w podłym nastroju to człowiek płacze. A to znaczy, że to dobre opowiadanie bo słowo pisane, które wyzwala emocje to "dobre słowo"
Ciężko mi powiedzieć co mnie poruszyło bardziej: opis pierwszych okupacyjnych dni czy całe to wojenne pogmatwanie, to, że wojna nie była końcem. Była dopiero początkiem, początkiem poplątania ludzkich losów i emocji. Bardzo ładnie napisane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:49, 01 Paź 2014    Temat postu:

Ojej, jak ja kocham tak oddziaływać na ludzi - to to, co najbardziej mnie "pociąga" w pisaniu... Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierniczkowa
Generał



Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ziemie odzyskane

PostWysłany: Czw 17:57, 02 Paź 2014    Temat postu:

Wiesz, co najbardziej mi się podoba? Taka płynność, tak ładnie przechodzisz z jednej daty do drugiej, tak ładnie jest wszystko wykończone, tak pięknie jakoś wkompnowujesz te zmiany na terenie Warszawy na przełomie września i października w sytuację rodzinną Eli... A może zamiast komentarza powinnam napisać tylko:
*o* *o* *o*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Konarska
Marszałek



Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:02, 02 Paź 2014    Temat postu:

Smile dziękuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.czashonorupl.fora.pl Strona Główna -> Fan made / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 2 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin